Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Saga wg Indrusi

 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Saga wg Indrusi
Autor Wiadomość
Gość






Post Saga wg Indrusi
Wierszóff pisać nie umiem (co za beztalencie:P) ale mam opko. długaśne opko wiec będę dawć po trochu zeby się wam nie znudziłoHappy o ile w ogóle was zaciekawi. To moja wersja Królestwa Światła. No to zapraszam:)

I
Norwegia, 1957

Małe miasteczko na północ od Oslo tonęło w śniegu. Był dopiero październik, ale zima w tym roku przyszła bardzo wcześnie. Nieprzerwanie padający śnieg utworzył duże zaspy, wiele dróg było nieprzejezdnych.
Sasha, młoda dziewczyna, wracała z sąsiedniej parafii. Wybrała drogę przez las, bowiem tak było bliżej. Szybko się jednak przekonała, że nie był to najlepszy pomysł. Brodząc po kolana w śniegu, z ledwością stawiała kolejne kroki.
W połowie drogi, stało się to, czego się obawiała. Ostry ból przeszył ją w okolicy krzyża.
To nic takiego, myślała idąc dalej. Fałszywy alarm, jestem tego pewna. Jednak było coraz gorzej. Las w tym miejscu, był mroczniejszy, drzewa rosły gęściej, przez co nie docierało tu światło księżyca. A najbliższe zamieszkane domostwo należało do niej samej. Gdzieś w pobliżu powinien stać stary szałas, jednak nawet w biały dzień trudno go było znaleźć, więc zaraz odrzuciła tę myśl.
Gdyby teraz nastąpiło rozwiązanie…
- Nie - powiedziała sama do siebie. - Nie myśl o tym. Zostały jeszcze przynajmniej dwa tygodnie.
Dziewczyna przystanęła, opierając się o drzewo. Jej siły były na wyczerpaniu. I wtedy pojawił się kolejny atak bólu, tak silny, że zgięła się wpół.
- Nie, nie - wyszeptała przerażona. - To niemożliwe, nie teraz!
Modliła się, żeby to był fałszywy alarm. Przecież nie mogła urodzić dziecka w lesie! Jeszcze w dodatku w taki mróz.
Trzymając się za brzuch wolno ruszyła dalej. Miała nadzieję, że uda się jej dojść do domu, choć został jeszcze spory kawałek. Śnieg przestał sypać, więc było jej trochę łatwiej. Starła się myśleć optymistycznie, uwierzyć, że wszystko będzie dobrze.
W myślach przeklinała człowieka, który był wszystkiemu winny, ojca jej dziecka, którego prawie nie znała. Spotkali się przypadkiem w pobliskiej gospodzie. Wyróżniał się spośród okolicznych mieszkańców, prostych nieciekawych chłopów. On również ją spostrzegł i po chwili dosiadł się do jej stolika. Był bardzo przystojny, z ciemnymi włosami opadającymi na ramiona i czarnymi oczyma. Od początku dobrze im się rozmawiało i dziewczyna poczuła, jakby znała go całe życie. Krótka chwila zapomnienia i już była w jego objęciach.
Gdy się obudziła bladym świtem mężczyzny nie było. Nikt z gospody nie wiedział, kim był, ani kiedy wyszedł. Zapamiętała jedynie, że na imię miał Arakiel.
Sasha zaklęła na to wspomnienie. Czuła rozgoryczenie na samą myśl o nim. Nie mogła sobie wybaczyć własnej głupoty.
Rozmyślania przerwał kolejny atak bólu, tak silny, że powalił ją na kolana. Próbowała się podnieść, jednak skurcze pojawiały się coraz częściej. Teraz już była pewna, że rozwiązanie jest blisko.
Gdy straciła już nadzieję, że uda się jej uratować dziecko, wątły promień księżyca przedarł się przez gęstwinę drzew i jej oczom ukazał się mały szałas.
Nie pamiętała, jakim cudem udało się jej do niego dotrzeć. Straciła poczucie czasu i miejsca, nigdy nie przypuszczała, że można cierpieć aż tak. Ledwo udało się jej położyć na ziemi, gdy poczuła, że dziecko pcha się na świat. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Musiała na chwilę stracić świadomość, bo gdy się ocknęła, obok na ziemi, owinięty w jej płaszcz, leżał mały człowieczek i żałośnie kwilił. Sasha nie miała jednak czasu zastanawiać się nad tym, kto otulił dziecko, bo drzwi nagle się otworzyły i stanęła w nich wysoka, ciemna postać.
Sasha zamarła, gdy chyląc głowę, do szałasu wszedł mężczyzna. Ubrany na czarno, z ciemnymi włosami i tego samego koloru oczyma, przyglądał się dziewczynie, a na jego wargach powoli zaczął pojawiać się uśmiech.
Dziewczyna nie mogła wydusić z siebie słowa. Ze zdziwieniem wpatrywała się w coś ponad głową mężczyzny. Dwa połyskujące, czarne skrzydła.
- Arakiel? - szepnęła i straciła przytomność.
Czw 23:58, 04 Cze 2009
Villemo
Badb Catha
Badb Catha


Dołączył: 15 Gru 2007
Posty: 5017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Bat Country

Post
Daj dalej Indro, niech sie akcja rozkręci ^.-


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:16, 06 Cze 2009 Zobacz profil autora
Saga
Naughty Woman


Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Krainy Szczęścia

Post
Villemo napisał:
Daj dalej Indro, niech sie akcja rozkręci ^.-

Jestem za Happy


Post został pochwalony 0 razy
Sob 18:44, 06 Cze 2009 Zobacz profil autora
Sol
Drama Queen


Dołączył: 15 Gru 2007
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
No właśnie, dalej. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:53, 06 Cze 2009 Zobacz profil autora
Gość






Post
Norwegia 1996

Inga jeszcze do niedawna uważała się za zwyczajną nastolatkę. Bóg nie poskąpił jej ani urody, ani rozumu. Piękne czarne włosy okalały twarz o bursztynowych oczach, zadarty nosek i pełne usta, tylko dodawały jej uroku.
Wszystko się zmieniło, gdy do jej sypialni zawitał tajemniczy mężczyzna.
Siedziała właśnie nad kolejną książką, których pochłaniała tysiące, gdy usłyszała szelest otwieranych drzwi.
Spojrzała w tamtą stronę i zamarła.
W progu stał najpiękniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek przyszło jej oglądać. Inga poczuła jak ogarnia ją paląca, bolesna tęsknota.. Bolesna dlatego, iż wiedziała, że zakochanie się w tym człowieku, z góry skazane jest na niepowodzenie.
Miał oczy ciemne, niczym gorące węgle i kruczoczarne włosy do ramion. Jego skóra połyskiwała bladą czernią w skąpym świetle. W czarnych wysokich butach i czarnej pelerynie wyglądał jak książę.
- Witaj, Ingo – rzekł, a dziewczyna zadrżała słysząc jego głos. - Długo cię szukałem, nim udało mi się trafić na twój ślad.
- Dlaczego mnie szukałeś? I kim jesteś? – spytała z podziwem. Mężczyzna był wysoki, dobrze zbudowany i bił od niego ogromny autorytet.
- Jestem Marco, a szukałem cię dlatego, że należysz do mojego rodu. Rodu Ludzi Lodu.
- Eee... Że jak? - spojrzała nań zdumiona.
- Ludzie Lodu to niezwykły ród. Przez pokolenia walczyliśmy z naszym przodkiem Tengelem...
- Czekaj, czekaj - przerwała mu gwałtownie Inga. - Tengelem? Tengelem Złym?
- Wiesz o nim? - Marco był szczerze zdziwiony. - Skąd?
Nim odpowiedziała, zaczęła szperać w swojej szafie i po chwili wyciągnęła egzemplarz "Sagi o Ludziach Lodu".
- Te książki, opisują walkę Ludzi Lodu z Tengelem Złym - powiedziała. - To jest 28 tom i to jest fikcja, więc o czym ty mówisz?
Marco przez dłuższą chwilę kartkował książkę, więc dziewczyna mogła bez żenady mu się przyglądać. A było na co patrzeć. Zastanawiała się, ile może mieć lat. Młodzieniec? Owszem, ale tylko na pierwszy rzut oka. Gdy się bliżej przyjrzeć jego oczom, można w nich dostrzec smutek i samotność. Spojrzenie należało do człowieka, który żył dłużej niż ktokolwiek inny. Nie potrafiła jendnak wyjaśnić jak to możliwe.
- Wszystko się zgadza - odezwał się, gdy Inga zaczęła tracić cierpliwość. - Historia Viljara i Belindy. Margit świetnie się spisała.
- Możesz mi wyjaśnić o czym ty mówisz?
- Oczywiście - uśmiechnął się Marco, co sprawiło, że stał się jeszcze bardziej pociągający. - Począwszy od Mikaela, każdy z członków rodu opisywał swoją historię. Po skończonej walce z Tengelem Złym, Gabriel Gard poprosił Margit, by napisała na podstawie tych opowiadań książkę.
- Więc, chcesz powiedzieć, że to wszystko prawda?
Nie 9:53, 07 Cze 2009
Vanja
V.I.P.


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: trudno powiedzieć

Post
czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Czw 9:23, 11 Cze 2009 Zobacz profil autora
Mar
V.I.P.


Dołączył: 01 Lip 2008
Posty: 2285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Taran-Gai

Post
Robi się ciekawie Happy Pisz, pisz!


Post został pochwalony 0 razy
Czw 11:04, 11 Cze 2009 Zobacz profil autora
Sol
Drama Queen


Dołączył: 15 Gru 2007
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Nadal czekam na coś więcej Happy Tylko nie udzielaj nam tak, daj troszkę więcej, bo to ciekawie zaczęte wątki. Chce wiedzieć co dalej xD


Post został pochwalony 0 razy
Czw 19:59, 11 Cze 2009 Zobacz profil autora
Gość






Post
hihi:) oki doki;p


- Oczywiście - odparł Marco poważnie. - Walka z Tengelem była duga i cięzka, jednak wreszcie udało się nam go pokonać.
- No, dobrze - powiedziała wolno Inga. Powiedzmy, że to prawda. Ale jaki związek mam z tym ja?
Marco długo się jej przyglądał. W jego wzroku mozna było wyczytać zdumienie.
Te oczy - pomyślał. Jak to możliwe?
- Nie mam pojęcia - powiedziała Inga. - Jak czytałam "Sagę", też byłam zdziwiona.
- Skąd wiesz o czym myśłałem?
- Nie wiem. Czasem to samo tak przychodzi.
Na prawdę jesteś jedną z nas, pomyślał na paróbę.
Skąd ta pewność? odpowiedziała mu dziewczyna.
- Ingo, nie bądź taka sceptyczna - uśmiechnął się Marco. Coś ci pokażę.
Sięgnął do kieszeni i podał jej kartkę.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Jesteś synem Lucyfera? - spytała zaciekawiona.
- Owszem. Nie dziwi cię to?
- Cóż, jeśli to co opisała Margit jest prawdą, to już nic mnie nie zdziwi.
- To jeszcze nie wszystko - Marco rozsiadł się wygodnie w fotelu. - Nie mam czasu opowiedzieć ci wszystkiego, więc sobie to przeczytasz. W każdym bądź razie, Sasha, twoja babka, była obciążona, a Arakiel był poddanym mojego ojca. Przypadkiem spotkali się w gospodzie i w wiadomy sposób urodził się twój ojciec.
- Dlaczego nie widzieliśmy, że pochodzimy z Ludzi Lodu? - spytała Inga. Coraz bardziej akceptowała fakt, że pochodzi z tego tajemniczego rodu.
- Twojego ojca wychowywał ojciec Sashy, ponieważ ona zaraz po urodzeniu trafiła do Czarnych Sal. Dzięki zbiegowi okoliczności, dowiedzieliśmy się, że Ulvar miał jeszcze jedno dziecko.
- Ach, szkoda, że nie masz czasu, bo wzbudziłeś moją ciekawość - westchnęła Inga. - Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej.
- Jutro przyniosę ci nasze kroniki - obiecał Marco wstając. - Nie zobaczymy się jednak, bo wyjeżdżam na Islandię na jakiś czas.
- Już się nie mogę doczekać - ucieszyła się dziewczyna.

Marco się pożegnał, a Inga się zamyśliła, spoglądając na kartkę, którą jej zostawił.
- Marco urodził się w 1861 roku? - powiedziała do siebie. - Przecież to niemożliwe! Musiałby mieć teraz 135 lat!


Kilka tygodni później, Marco znów odwiedził Ingę. Stało się to krótko przed katastrofą, która wydarzyła się w gronie jej przyjaciół.
Przez te kilka tygodni, dziewczyna zdążyła przeczytać księgi Ludzi Lodu, które przyniósł jej Marco oraz odkryć własne możliwości. Szczególnie chętnie czytała części, w których mowa była o Marcu.
Gdy się pojawił w jej pokoju, na nowo odkrywała jego urodę i siłę przyciągania.
- Witaj - uśmiechnął się. - nie było mnie trochę dłużej niż się spodziewałem.
- Nie szkodzi - Inga odwzajemniła uśmiech. - Chciaż... - zaczęła rumieniąc się.
- Chociaż co? - zapytał ciekawy.
- No… stęskniłam się za tobą - powiedziała spuszczając wzrok.
- Ja za tobą również - znów się uśmiechnął. - Co u ciebie słychać?
- Dziękuję, dobrze. A jak ty się miewasz?
- Jestem okropnie zmęczony…
- Widać. Może się prześpisz? Użyczę ci mego skromnego posłania.
Marco spojrzał na nią rozbawiony.
- Chętnie bym skorzystał, jednak jest jeszcze tyle do zrobienia.
Inga zamyśliła się.
Patrząc na Marca, próbowała sobie wyobrazić go, jako małego chłopca, siedzącego razem z bratem bliźniakiem, na szczycie schodów. Piękna i bestia, choć w tym przypadku raczej powinno być piękny, bo Marco raczej nie wyglądał na kobietę.
- Poza tym, że miałem ochotę cię odwiedzić - zaczął. - Przychodzę również z propozycją. W czasie mojego pobytu na Islandii dużo się wydarzyło.
- Och, wyobrażam to sobie! - wykrzyknęła Inga. - Byłam tam kilka lat temu i nadal wspominam te piękne krajobrazy.
- Owszem Islandia jej przepiękna - zgodził się z nią. - Jednak zacznę od początku.
Inga rozsiadła się wygodnie i upajała głosem mężczyzny.
- W Szwecji, robotnicy natrafili na nie oznakowany grób. Jak się okazało, spoczywał w nim czarnoksiężnik, tyle tylko, że nie był martwy. Przeleżał w ziemi dwieście pięćdziesiąt lat, póki razem z Natanielem go nie odkopaliśmy.
- Dwieście pięćdziesiąt lat? - zdziwiła się Inga. - Jak to możliwe?
- Móri, bo tak brzmi jego imię, jest islandzkim czarnoksięznikiem - wyjaśnił Marco. - Dawno temu, znalazł się w przedsionku śmierci, przez co zyskał nieśmiertelność. W XVIII wieku jego rodzina przekroczyła Wrota, prowadzące do krainy we wnętrzu Ziemi, jednak w ostatnim momencie, Móri i Dolg, jego syn, zostali napadnięci przez złych ludzi i pozostali na ziemi. Dolg ten czas spędził w Gjain, u elfów na Islandii, a Móri, jak już wspominałem, był pogrążony w letargu, w grobie w Szwecji.
- Dobra, jak na razie rozumiem - powiedziała Inga. - Więc Dolg również był nieśmiertelny?
Nie zdziwiła się na wspomnienie Marca o elfach. Wiedziała, że na Islandii są powszechnym zjawiskiem i wielu islandczyków w nie wierzy.
- Owszem - przytaknął. Marco zastanawiał się, jak to możliwe, że ta dziewczyna, żyjąca w XX wieku, wierzy w jego słowa. Normalna nastolatka pewnie by go wyśmiała, twierdząc, że plecie jakieś bzdury. - Wraz z Mórim pojechaliśmy na Islandię po Dolga i tam poszukiwaliśmy Wrót, jednak nie udało nam się do nich dotrzeć. Dowiedzieliśmy się jednak, że istnieją Wrota, tu w Norwegii, w jednym z kościołów Oslo.
- W Oslo?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 8:26, 12 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Pią 8:25, 12 Cze 2009
Gość






Post
- Owszem - potwierdził Marco. - Za dwa tygodnie mamy zamiar wejść do kościoła i się przekonać dokąd uda nam się dotrzeć. Mam nadzieję, że do celu.
- Czyli? - Inga była zawiedziona. Dopiero co poznała tego urodziwego młodzieńca, jak się wydawało, a on ma zamiar ją opuścić.
- Do Królestwa Światła. Nic więcej nie wiem. Móri nie za wiele się dowiedział, ale pomimo to chcemy zaryzykować.
- Kto się z wami wybiera?
- Trochę nas dużo - Marco zaczął wyliczać. - Ja, Móri i Dolg. Nataniel, Ellen i Sassa. Gabriel, Miranda i Indra. I kilka duchów: Tengel Dobry, Sol, Shira, Mar między innymi.
- Och, oni są wspaniali - wykrzyknęła dziewczyna. - Ich losy bardzo mnie poruszyły.
Marco uśmiechnął się.
- Wcale się nie dziwię. A teraz pora na moje pytanie - powiedział , a Indze mocniej zabiło serce. - Masz ochotę wybrać się z nami? Oczywiście z rodziną.
- Już myślałam, że nie spytasz! - Dziewczyna aż podskoczyła z radości. - Oczywiście, że idę z wami. Teraz, gdy dowiedziałam się, że mam jeszcze jakąś rodzinę, błagałabym cię na kolanach, żebyś mnie zabarał!
Marco wstał rozbawiony szczerością Ingi.
- No, dobrze. Jeszcze dam ci znać co i jak, a teraz pora bym porozmawiał z twoimi rodzicami. Do zobaczenia.

Inga ukryła się na półpiętrze i przysłuchiwała się rozmowie. Na szczęście rodzice się zgodzili wybarć do tajemniczej krainy, choć na początku byli sceptycznie nastawieni. Dopiero jak Marco opowiedział im o przodkach Raviego, zgodzili się na jego propzycję.

Rozdział II

Tego dnia miały miejsce tragiczne wydażenia. Ale od początku.
Inga nadal się radowała spotkaniem z Marcem. Został jeszcze tydzień do wyprawy.
Dziewczyna postanowiła spędzić ten czas z przyjaciółmi. Co sobotę spotykali się przy kościele, by porozmawiać. Tak było i tym razem.
Przyjaciele prowadzili ożywione dyskusje, a Inga siedziała na schodach i się im przysłuchiwała.
- Co masz taką minę? - spytał Mikael i szturchnął ją w bok.
Sob 11:15, 13 Cze 2009
Vinga Tark
Rocket Queen


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 3586
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: Wonderland

Post
Przerywasz dodawanie w złych momentach, to mnie wytrąca z koncentracji nad czytaniem Wink. Ogólnie raczej mi się podoba, zobaczymy. Ciekawie się zapowiada. Jedna uwaga - "wydaRZenia" nie przez "ż" Tongue.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 21:33, 13 Cze 2009 Zobacz profil autora
Gość






Post
hihi nie zauwazyłam:P jak szybko pisze to nie zwracam na to uwagi:P

Inga się zamyśliła. Zastanawiała się co powiedzieć przyjaciołom. Nie mogła im powiedzieć o Królestwie Światła, to była tajemnica.
- Wyjeżdżam - westchnęła w końcu.
Opowiedziała im w skrócie o wizycie Marca, o swoich krewnych, których nie zna i o Sadze o Ludziach Lodu.
Zataiła tylko, gdzie się wybiera. Nikt z mieszkających na Ziemi ludzi nie miał pojęcia, że we wnętrzu Ziemi istnieje życie. Marco surowo zabronił jej o tym wspominać.
Gdy skończyła Lana popatrzyła na nią z drwiną.
- Chyba oszalałaś! - wykrzyknęła. - Czytałam te książki i to tylko bajki. Po co nas okłamujesz?
Inga westchnęła. Ona i Lana nienawidziły się od pierwszej chwili. Lana uważała, że Inga odebarała jej Mikaela, a ta nigdy z nim nie była.
- I jeszcze do tego Marco! - oburzyła się Paula. - Przecież Marco jest synem Lucyfera! A Lucyfer nie istnieje! A poza tym Marco musiałby byc już stary i pomarszczony.
- Marco jest nieśmiertelny, nie starzeje się! - Inga była zirytowana. Co się działo, ktoś lub coś wysyłało ostrzegawcze sygnały, a ona nie potrafiła zlokazlizowac źródła.
- Nie ma nieśmiertelny ludzi! - wycedziła Paula. - A poza tym nie istnieją tak przystojni mężczyźni, jak opisała go Sandemo. Jeszcze w dodatku syn Lucyfera! Czarny Anioł! Bradnie!
Na placyku zapadła cisza. Słychać było tylko szyderczy śmiech Lany i Pauli.
Nagle Inga zdała sobie sprawę, że wszyscy wpatrują się w coś za jej plecami.
Odwróciła się i stanęła jak wryta. Nawet Lana i Paula umilkły. Wpatrywały się w postać stojącą nieopodal.
Był to najpiękniejszy mężczyzna jaki stąpał po ziemi. Jasnoblond włosy kontrastowały z głęboko szarymi oczyma. Życzliwy, ale zarazem dośc surowy wyraz szlachetnej twarzy, sylwetka i postawa pełna godności niczym u królewicza czy księcia... Był jak ze snu.
Inga choć w szoku, pierwsza ocknęła się z osłupienia. Szeroko uśmiechnięta, ale i ze ździwieniem w oczach, podbiegła do mężczyzny i rzuciła mu się na szyję.
- Ja też się stęskniłem, ale żeby od razu dusić! - zaśmiał się, rozluźniając uścisk dziewczyny.
- Ma... - umilkła widząc ostrzegawczy wzrok mężczyzny. - Imre co tu robisz?
- Jesteś oczekiwana w domu.
- Dlaczego? Stało się coś? - przestraszyła się.
- Nie, nic poważnego - z rozbawieniem przyglądał się Indze, która już prawie połamała mu palce. - Po prostu zabieram cię gdzieś - szeptem zaś dodał. - Nie wspominaj o Marcu.
Zdezorientowana dziewczyna ścisnęła mu rękę jeszcze mocnej, co Marco przyjął zlekkim grymasem twarzy.
- Ups, przepraszam! Nie zauwazyłam - dodała puszczając jego dłoń i spuszczając niewinnie oczy. Do niewinności było jej jednak daleko.
Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale podeszła Lana.
- Ej, Inga, może nas przedstawisz? - spytała kokietyjnie patrząc na Marca. - Zawsze wszystkich chłopaków zostawiasz dla siebie, więc może choć raz zobisz wyjątek?
Inga spojrzała na nią z niechęcią.
- To jest Imre, syn Marca - powiedziała cicho, by usłyszeli ją tylko zebrani. Marco wszak powiedział, by nie wspominała głośno jego imienia.
Marco, by Tengel Zły nie odgadł, że jest nieśmiertelny, nauczył się zmieniać wygląd. Najpierw przeobraził się w Imrego, swego syna, a następnie w Ganda, swego wnuka. Ale oczywiście nie miał syna, a tym bardziej wnuka.
Indze nagle zaświtała myśl, że przecież Lana i Paula czytały sagę, więc powinny ich przejrzeć. Na szczęście wyglądało na to, że nie mają o tym pojęcia.
Dziewczyna nie mogła pojąć, dlaczego Marco przybrał wygląd Imrego. No, ale skoro tak zrobił, widocznie miał swoje powody.
- To on ma syna? - spytała trochę zawiedziona Luisa, wielka przyjaciółka Lany.
- Ale on... ale... - zająknęła się Lana.
- No, wyrzuć to z siebie - szturchnęła ją Paula.
- Prezcież to kłamstwa! - wykrzyknęła wreszcie. - Te wszyskie hostoryjki to brednie! Pewnie razem to wymyślili! Jesteście kłamliwymi...
- Zamilknij! - przerwał jej zły Mikael. - Zachowujesz się jak niespełna rozumu! Nie wiesz, że inni też mają uczucia? Jeśli masz serce, to pewni jest ono z lodu! ak samo jak cała twoja "lodowa" rodzina...
Na te słowa, ukryta w mroku postać skierowała swe zimne oczy na Lanę, a na jej wargach pojawił się triumfalny uśmiech.
Nie 22:58, 14 Cze 2009
Vanja
V.I.P.


Dołączył: 01 Cze 2008
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: trudno powiedzieć

Post
hmm
chyba się nie doczekam dalszej części....


Post został pochwalony 0 razy
Pią 16:37, 26 Cze 2009 Zobacz profil autora
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Brzmi ciekawie,chętnie przeczytałabym coś więcej...


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:05, 26 Cze 2009 Zobacz profil autora
Gość






Post
wybaczcie ale mojej małej rosnš zeby i zmierzła jak diabli:/ nie mam zbytnio mozliwosci siedziec przed kompem


Po histerycznym wystšpieniu Lany nad placem zapadła cisza. Słychać było tylko szum wiatru w koronach drzew.
Nikt z obecnych tam osób nie smiał spojrzeć na nieziemsko przystojnego mężczyznę. To właœnie on przerwał milczenie zwracajšc się do Ingi:
- Prosiłbym cię, by to nie trawało zbyt długo, bo mamy niewiele czasu - powiedział i posłał grupce ciepły uœmiech.
Inga dostrzegła jego niespokojne i rozbiegane spojrzenie. Przeszedł jš dreszcz niepokoju. Wyczuwała, że ktoœ jest w pobliżu i że nie jest to zwykła ludzka istota. A już na pewno, że nie przyszła w pokojowych zamiarach.

Dziewczyna starała się skupić na przyjaciołach, ale lęk i niewiedza przed nieznanym były coraz silniejsze.
– To nasze ostatnie spotkanie, najprawdopodobniej – rzekła patrzšc na grupkę zdezorientowanych osób, lecz jej wzrok co chwilę padał na cienie za murem koœcioła. – Wybieram się w miejsce z którego nie ma już powrotu.
– Gdzie?! – spytali jednoczeœnie Michael i Pablo.
– Tego nie mogę powiedzieć. Ale jest to œwiat tak różnišcy się od naszego, jak to tylko możliwe.
– Œwiat?
Inga westchnęła.
– Czy ja naprawdę mówię tak niewyraŸnie?
– Mówisz wyraŸnie, ale my i tak nic z tego nie rozumiemy – stwierdził Andy, brat Mikaela.
– Tym lepiej dla was. Prosze nie zadawajcie mi więcej pytań, bo nie moge na nie odpowiedzieć.
– A skšd ty o nim wiesz? – zainteresowała się Luisa.
– Wiem i tyle – odparła wymijajšco Inga, wcišż wpatrujšc się w dziwne cienie. – Przykro mi, ale teraz muszę juz was opuœcić - zerknęła na zegarek. – Jest dosyć póŸno, a ktoœ na mnie czeka. Więc... żegnajcie – rzuciła przez ramię, a w jej oczach pojawił się smutek.
– Nie, czekaj! – krzyknšł nagle Mikael. – Odprowadzimy cię.
– Jak sobie chcecie – Inga wzruszyła ramionami. Nie lubiła długich pożegnań, bo to powodowało jeszcze większy ból. Nie miała jednak serca im odmówić.

Rozdział III
Grupka zeszła po schodach. Tylko Lana, nadal obrażona, stanęła u szczytu i spoglšdała na resztę. W jej oczach kryła się żšdza zemsty. Jednak, gdy zauważyła podchodzšcego do nich chłopka, na jej ustach pojawił się uœmiech.

Inga odeszła kawałek od rozeœmianej grupki, która rozmawiała z Hansem, chłopakiem, który od dawna podobał się Lanie i zaczęła się niespokojnie rozglšdać. Dziwne przeczucie, dawało jej wyraŸnie do zrozumienia że w pobliżu czai się coœ złego. I w dodatku, nie wiadomo skšd, pojawiło się uczucie dziwnego podniecenia na samš myœl o tym.
Kolejne wypadki potoczyły się jakby w przyœpieszonym tempie.
Nagły krzyk Lany, przywrócił do rzeczywistoœci rozmawiajšcych przyjaciół. Spojrzeli w górę, gdzie stała dziewczyna i zamarli.
Na tle coraz to ciemniejszego nieba zobaczyli baœniowo pięknego młodzieńca. Z wyglšdu trochę przypominał jaszczurkę. Jego skóra była granatowoczarna, choćby u węża, a w oczach zimnych jak lód, pojawiły się złoœliwe ogniki. Choć poruszał ustami, nie wydobył się z nich żaden dŸwięk.
Mimo swego niedoœwiadczenia, Inga zrozumiała, że mężczyzna wypowiada magiczne formułki. Ponieważ w żaden inny sposób nie udałoby jej się go powstrzymać, sama zaczęła nucić zaklęcia, by odcišgnšć jego wzrok od przerażonej Lany.
Nie miała pojęcia skšd się jej to bierze. słowa same cisnęły się na usta. Wiedziała jednak, że posiada jakšœ czšstkę dziedzictwa po Tengelu Złym, choć zosatało ono złamane.
Cała uwaga Ingi była skupiona na mężczyŸnie. Zaklęcia same wydobywały się z jej ust, choć nigdy wczeœniej tego nie robiła. Czuła, że ktoœ przy niej stoi, ale nikogo nie spostrzegła. Jakby jakaœ dobra siła dodawała jej energii i odwagi.
Niestety było już za póŸno.
Zaklęcia nieznajomego były o wiele silniejsze od zaklęć Ingi. Lana się zachwiała i spadła ze schodów wprost w ramiona Hansa. Ale dziewczyna się nie poddawała, miała nadzieję, że reszta będzie na tyle mšdra i że zajmie się Lanš.
Wtedy jaszczurkowaty mężczyzna spostrzegł zapatrzonš w niego Ingę. W jego wzroku pojawiło się zdziwienie, gdy dostrzegł jej żółte, teraz jarzšce się oczy, ale zaraz się opamiętał. Ryczšc z wœciekłoœci, machnšł rękš w jej stronę i dziewczyna poleciała kilka metrów do tyłu, po czym bezwładnie upadła na ziemię.
Pią 22:18, 26 Cze 2009
Wyświetl posty z ostatnich:    
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin