Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Co byście zmienily w Sadze o Ludziach Lodu??
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Co byście zmienily w Sadze o Ludziach Lodu??
Autor Wiadomość
Gość






Post
A moim zdaniem Heming po prostu puścił w niepamięć losy czarowników, których jak myślał zlikwidował w całości. Że dziewczyna miała zielone, błyszczące od czasu do czasu na żółto oczy? Cóż ciekawa barwa, fenomen. Sol tylko w gniewie miała żółte oczy, ogromne gały koloru siarki posiadała Ingrid i Villemo tez chyba, choć oczy Vill zawsze wydawały mi sie bardziej... sraczkowate;)
A losy Vetlego też mi sie nie podobały.
Pon 18:09, 06 Paź 2008
Gość






Post
Nie pasuje mi ten wątek gdy rodzina nie pozwala na małżeństwo Dominika z Villemo, oraz Niklasa z Irmelin. No bo spokrewnieni ze sobą, przekleństwo, obciążone dziecko. Ale przecież u LL w każdym pokoleniu miało przychodzić na świat obciążone dziecko, niezależnie od tego czy rodzice byli krewnymi czy nie. Więc skoro to jest nieuniknione, to dlaczego nie pozwolić młodym na związek i choćby krótkotrwałe szczęście. Późniejsi krewni pobierają się juz bez obiekcji. Nikt nie zabrania ślubu parom:
Heike-Vinga, Andre-Mali.

Nie podobało się mi że u Margit umierały przy porodach tylko negatywne postacie:Gudrun, Sunniva, Anneli, Renate. Dlaczego nie mogła umrzeć wspaniała Silje, czy Gabriela?
Wto 20:06, 07 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Rzeczywiście,też nieco zgrzytało mi,kiedy wciąz zabraniano żenić się zakochanym krewnym z LL.Niby tłumaczono to tym,że tak bliskie pokrewieństwo zwiększa niebezpieczeństwo narodzin obciążonego potomka,ale przecież potworki odbierające życie swym matkom rodziły się też z mieszanych związków.Wygląda mi to na trochę niedopracowany wątek ze strony Margit.
Nie tylko negatywne postaci umierały przy porodzie ; a Saga? Vanja umarła w połogu,a Gabrielli i Silje bardzo niewiele brakowało do śmierci,choć Silje nie urodziła przecież obciążonego dziecka.No a Kajsa? To przecież była pozytywną bohaterką,podobnie jak Petra (która pewnie umarłaby przy porodzie,gdyby go dożyła).Tak więc nie jest regułą śmierć samych negatywnych bohaterek.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:31, 07 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Saga nie umiera, zostaje zabrana przez anioły do Lucyfera. Henning ma kłopoty z wyjaśnieniem Line z Eikeby co się stalo z ciałem Sagi.Vanja nie umiera w połogu,zostaje zabrana przez wilki do Czarnych Sal. Henning i Sander coś tam zmyślają na użytek sąsiadów, że w maglinie wyszła z domu i się utopiła.Natomiast Petra i Kajsa, to bohaterki trochę anonimowe, poznajemy je obie dopiero w jakiś czas po ich śmierci, patrzymy na nie z perspektywy innych bohaterów. Nie ma natomiast, że umiera jakaś pozytywna bohaterka, dobrze znana, której byłby poświęcony cały tom. Silje i Gabriela przecież w końcu zdrowieją, choć porody miały ciężkie. Przy porodach umierają negatywne bohaterki a ich miejsce u boku mężów zajmują wspaniałe, ciepłe kobiety:Sunniva-Irja, Sinsiew-Anna Greta, Anneli-Agneta.
Wto 20:50, 07 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Interwencja czarnych aniołów w przypadku Sagi i Vanji niewiele tu zmienia.Same anioły wyjaśniają,że nie mogłyby one dłużej egzystować w ludzkim świecie,gdyż po prostu umarłyby i już.I jakby nie było - przy porodzie.
Poza tym mnie tam to nie przeszkadza,że przy porodach umierały te a nie inne bohaterki.Bardzo to pasowało i mnie i bohaterom SoLL.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:57, 07 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Przodkowie chcieli chronić Sagę przed Lucyferem, dlatego znaleźli jej innego męższczyznę, którego Saga miała pokochać i w ten sposób uniknąć Lucyfera. Tym człowiekiem był Paul, który Sadze przedstawił sie jako hrabia i ambasador.Tak naprawdę był podrzędnym aktorem, żyjącym z oszustw i kolejnych kobiet. Nie mogłam zrozumieć dlaczego wspaniali przodkowie, tak troszczący sie o potomków na ziemi, wybrali takiego człowieka dla Sagi! A gdyby tak Saga go pokochała i się z nim związała. Życie jej wtedy byłoby straszne! Dziwne to było dla mnie.

Dziwna wydawała się mi ta historia z Linde-Lou. W tomie "Magiczny księżyc" Marco odkrywa, że gdy Ulvar tafił do więzienia za zabójstwo prostytutki, miał romans z pracującą tam kobietą i wtedy właśnie spłodził Linde-Lou. Zastanawiało mnie ,że ta kobieta zdecydowała się na związek z Ulvarem, który byl taki odpychający. Ale nawet jakby, gusta są różne, to co to za więzienie, gdzie skazany za zabójstwo może utrzymywać stosunki seksualne z pracownicą?! Linde-Lou wiedział, że jego ojciec pochodził z Lipowej Alei. w rozmowie z Christą mówi, ze nosi nazwisko ojca -Lind. Dziwne, że za swego życia nigdy nie udał się na poszukiwanie swych krewnych od strony ojca. Od jego zagrody do Lipowej Alei nie było jakoś bardzo daleko. Christa odcinek między swoim domem, a Lipową Aleją pokonała w jeden dzień na rowerze. A ktoś z LL, kto żył w oddaleniu zawsze tęsknił za krewnymi, jak Christa, czy Mikael błąkający sie po całej Europie. Co innego jakby Linde-Lou nic nie wiedział o swoich korzeniachjak potomkowie Christera Gripa, ale on przecież coś tam wiedział.
Wto 22:07, 07 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Hedvig napisał:
Przodkowie chcieli chronić Sagę przed Lucyferem, dlatego znaleźli jej innego męższczyznę, którego Saga miała pokochać i w ten sposób uniknąć Lucyfera. Tym człowiekiem był Paul, który Sadze przedstawił sie jako hrabia i ambasador.Tak naprawdę był podrzędnym aktorem, żyjącym z oszustw i kolejnych kobiet. Nie mogłam zrozumieć dlaczego wspaniali przodkowie, tak troszczący sie o potomków na ziemi, wybrali takiego człowieka dla Sagi! A gdyby tak Saga go pokochała i się z nim związała. Życie jej wtedy byłoby straszne! Dziwne to było dla mnie.

Mnie też zawsze wydawało się to niewiarygodne.Uznałam to jednak za grube niedopracowanie ze strony Margit,która widocznie chciała czytelnika trzymać w napięciu "kogo to wybierze Saga".Jak na dzieło potężnych przodków LL po prostu dali ciała.Cała ta historia z Paulem to dla mnie jakieś nieporozumienie.

Hedvig napisał:
Dziwna wydawała się mi ta historia z Linde-Lou. W tomie "Magiczny księżyc" Marco odkrywa, że gdy Ulvar tafił do więzienia za zabójstwo prostytutki, miał romans z pracującą tam kobietą i wtedy właśnie spłodził Linde-Lou. Zastanawiało mnie ,że ta kobieta zdecydowała się na związek z Ulvarem, który byl taki odpychający. Ale nawet jakby, gusta są różne, to co to za więzienie, gdzie skazany za zabójstwo może utrzymywać stosunki seksualne z pracownicą?!

U Margit opowiadanie o czyichs losach z perspektywy czasu zawsze sprawia na mnie wrażenie niedopracowanych i nie do końca przemyślanych i dlatego mało wiarygodnych.Nie mam pojęcia,jak jakaś kobieta mogłaby oddać się Ulvarowi,jeśli nie wziął jej siłą.Jeśli zaś chodzi o stosunki seksualne z pracownicą,to sądzę,że w więzieniach wszystko jest mozliwe.

Hedvig napisał:
Linde-Lou wiedział, że jego ojciec pochodził z Lipowej Alei. w rozmowie z Christą mówi, ze nosi nazwisko ojca -Lind. Dziwne, że za swego życia nigdy nie udał się na poszukiwanie swych krewnych od strony ojca. Od jego zagrody do Lipowej Alei nie było jakoś bardzo daleko. Christa odcinek między swoim domem, a Lipową Aleją pokonała w jeden dzień na rowerze. A ktoś z LL, kto żył w oddaleniu zawsze tęsknił za krewnymi, jak Christa, czy Mikael błąkający sie po całej Europie. Co innego jakby Linde-Lou nic nie wiedział o swoich korzeniachjak potomkowie Christera Gripa, ale on przecież coś tam wiedział.

Można by tłumaczyć zachowanie Linde-Lou jego nadzwyczajną nieśmiałością,która go aż paraliżowała.Nie wiedział też przecież jak zostanie przyjęty w Lipowej Alei,czy będzie tam mile widziany i sądzę,że to go powstrzymywało.Może wystarczało mu,że wie,gdzie mieszka rodzina jego ojca i tyle,nie wiem.Sądzę,że po prostu brakowało mu na to odwagi.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 7:58, 08 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Ta kwestia nazwiska Linde-Lou i Ulvara też jest jakoś niedopracowana. Zawsze się mi wydawało, że Ulvar nosił nazwisko Simon tak jak jego matka Saga. A tu nagle Lind. Rozumiem nazwisko Lind u Vanji bo Henning był jej przybranym ojcem i mężem jej matki. Ale Marco, Ulvar, Linde-Lou-zdaje się mi ze oni powinni używać nazwiska Simon. Przecież Henning Lind żadnego z nich nie adoptował!
Śro 9:14, 08 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Być może nosili nazwisko Lind by czuli się bardziej związani z rodem ojca,który zajął się bliźniakami Sagi.Poza tym Saga nie była mężatką,a dzieci nosząc nazwisko matki mogłyby w tamtych surowych czasach być wystawione na pośmiewisko.LL chcąc oszczędzić im drwin zdecydowali się na nadanie im własnego nazwiska.Choć z drugiej strony LL nigdy takimi sprawami specjalnie się nie przejmowali.Nie mam pojęcia skąd ta nieścisłość,ale przyznam,że nigdy się nad tą sprawą głębiej nie zastanawiałam.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 10:39, 08 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Isadora napisał:
Interwencja czarnych aniołów w przypadku Sagi i Vanji niewiele tu zmienia.Same anioły wyjaśniają,że nie mogłyby one dłużej egzystować w ludzkim świecie,gdyż po prostu umarłyby i już.I jakby nie było - przy porodzie.
Poza tym mnie tam to nie przeszkadza,że przy porodach umierały te a nie inne bohaterki.Bardzo to pasowało i mnie i bohaterom SoLL.


To prawda, ja też nie rozpaczałam nad śmiercią Gudrun czy Anneli lub Sinsiew. Tylko zalatywalo mi to za bardzo jakąś bajką czy harlekinem. Ot takie coś, że zła siostra umiera, a dobra poślubia księcia i żyje długo i szczęśliwie. Brakowało mi pewnej dozy realności w tej kwestii. Coś jak w zyciu, gdzie nie ma tak, że zły szybko umrze, a dobry będzie żył długo i szczesliwie.
Śro 21:54, 08 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Mnie tam tego nie brakowało.Gdy zaczynałam czytać każdy kolejny tom od razu wiedziałam,kto z kim sie zwiąże i jak skończy się cała historia.Co nie przeszkadzało mi zagłębiać się z ciekawością i niecierpliwością w następne tomy.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 7:51, 09 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Nie podobał się mi wątek z tym klasztorem w "Drodze w Ciemności". Ten sposób przedstawienia zakonnic jest bardzo płytki i jednostronny. Czytając to można pomyśleć, że zakonnice to lesbijki, onanistki, obłudne hipokrytki. Zawsze się mi wydawało że w tym wątku u Margit wychodzi niechęć jaką protestanci przez wiele lat odczuwali do katolickich klasztorów i duchownych. Oczywiście zakonnice i zakonnicy bywają różni, ale w tym klasztorze gdzie przebywa Hanna wszystkie są przedstawione bardzo jednostronnie. I jeszcze to, że gdy Hanna chce opuścić klasztor, to zakonnice próbują za wszelką cenę ją zatrzymać. Skąd Margit to wytrzasneła. Sama znam osoby,które zrezygnowały z uczęszczania do seminarium duchownego i nikt ich tam nie zatrzymywał na siłę. Po prostu odeszły i już.
Pią 17:51, 10 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Tez zauważyłam te niechęć Margit do religii i instytucji katolickich.Może ma to związek tak jak napisałaś z zadawnioną niechęcią protestantów do katolików,ale raczej więcej w tym moim zdaniem własnych przemyśleń Margit,niechęci pochodzacej z jej własnych rozważań.Myślę,że najbardziej ma za złe katolicyzmowi traktowanie kobiet przez Kościół na przestrzeni wieków i - odwieczne pytanie człowieka - jak to możliwe,że na świecie jest tyle zła,skoro Bóg jest podobno miłosierny.Niechęci tej dała wyraz w SoLL,każąc jej bohaterom albo lekceważyć nakazy religii,albo odrzucać księży jako niepotrzebnych pośredników między Bogiem a ludźmi,lub też ukazując klasztory jako miejsca wszelkich mozliwych dewiacji seksualnych uznając je w podtekście jako coś niepotrzebnego czy wręcz szkodliwego.
Jako że nie lubiłam "Drogi w ciemnościach" nigdy nie zagłębiałam się specjalnie w wydarzenia jakie miały miejsce w klasztorze.Zbulwersowały mnie,to prawda,ale jakoś nie miałam ochoty na dokładne rozważania jak to jest na prawdę.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:13, 10 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Linde-Lou przedstawiany jest w SoLL jako ktoś o gołębim sercu, wrażliwy, nieśmiały i delikatny. Dlatego nie mogło się mi w głowie pomieścić, że ktoś taki zabił(jeśli można powiedzieć tak o duchu) tyle ludzi. Nie były to wprawdzie postacie pozytywne, ale przeciez Linde-Lou nie miał prawa odbierać im życia. Choć przyznam byłam zadowolona jak załatwił tego pedofila. Ten wątek bym na pewno zmieniła, bo w żaden sposób Linde-Lou nie pasuje mi do roli mordercy. I trochę mnie dziwiło, że Linde-Lou nie "pozbył" się w ten sposób Abla Garda. Przecież zlikwidował Franka, bo ten chciał wydać Christę za Abla. Więc powinien też usunąć z drogi swego rywala, byłoby to dla mnie logiczne.
Sob 19:04, 11 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Magdalena napisał:
A moim zdaniem Heming po prostu puścił w niepamięć losy czarowników, których jak myślał zlikwidował w całości. Że dziewczyna miała zielone, błyszczące od czasu do czasu na żółto oczy? Cóż ciekawa barwa, fenomen. Sol tylko w gniewie miała żółte oczy


Też miałam podobne wrażenie.Heming był dość beztroskim i bezmyslnym człowiekiem i z pewnością jak najprędzej chciał wymazać z pamięci to,co spowodował w Dolinie Ludzi Lodu - przecież zginęła tam też jego własna rodzina,a coś takiego jest niemiło wspominać,zwłaszcza,kiedy jest się winnym tej śmierci.Dlatego też myślę,że Heming nie zastanawiał się i nie wiązał koloru oczu Sol z wydarzeniami w Dolinie.Dla niego była to po prostu kolejna ślicznotka do zaliczenia i to mu wystarczało.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 8:35, 17 Paź 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 11 z 14

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin