Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Projekty poboczne Ludzi Lodu.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Projekty poboczne Ludzi Lodu.
Autor Wiadomość
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Zawsze żal mi było Havgrima i Kajsy,że nigdy nie dowiedzieli się,do jakiego rodu on należy.Żyli w takim odizolowaniu od pozostałej części LL i niezrozumiałe było dla nich nieszczęście,które ich dotknęło,a które Kajsa musiała przypłacić życiem.Często zastanawiam się,jakby potoczyły się ich losy - a przynajmniej Havgrima - gdyby wychowywał się w rodzinnym domu.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 13:30, 22 Wrz 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Tak, masz racje, ale chociaz o tyle dobrze bylo, ze posmiertnie sie tego dowiedzieli.
Pią 13:55, 26 Wrz 2008
Gość






Post
Mnie było żal Hedvig, żony Sandera Brinka, którą porzucił gdy spotkał Benedikte i dowiedział się o Andre. Wiele osób zachwyca się tym ponownym spotkaniem Sandera i Benedikte. Cieszy się z ich szczęścia i miłości. A kto mysli o Hedvig, porzuconej zonie z problemem alkoholowym. Przecież ona też kochała Sandera i poświęciła mu najlepsze lata życia. Margit pisze o Hedvig jako o putej , pieknej gąsce. Ale to wcale nie znaczy, że ona nie umiała kochać czy cierpieć. A Sander zupełnie dobrowolnie i swiadomie złożył jej małżeńską przysięgę. Hedvig nic nie wiedziała o Benedikte i Andre. To straszne dla kobiety usłyszeć, że mąż odchodzi do dawnej miłości i syna,a jej zostaje pusty dom z butelką wódki.
Nie 14:05, 05 Paź 2008
Gość






Post
Zgadzam się, w sumie zawsze kiedy czytałam ten motyw było mi w jakiś sposób żal, nie bezpośrednio Hedvig, bo faktycznie bardziej przykładałam uwagę do tego, że była gęsią, ale dołowało mnie trochę to zaprzepaszczone życie, to że tak szybko nadeszła destrukcja związku, że takie pozorne(?) szczęście tak szybko może się nie tylko skończyć, ale przemienić w życiową tragedię. To, jak szybko człowiek może znaleźć się na dnie; moment kiedy to do niego dociera - najgorszy chyba.
Nie 14:27, 05 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Myślę,że ich związek już od dawna chylił się ku upadkowi,a spotkanie Benedikte i Andre było jedynie katalizatorem.Mnie tam wcale Hedvig nie było szkoda,jeśli czułam żal,to podobnie jak Magdalena- ze względu na sam fakt rozpadu związku (nie tego konkretnego,ale związku ogólnie rzecz biorąc).Z własnej winy zaprzepaściła to,co mogłoby połączyć ją i Sandera,a przedstawienie,które urzadziła Sanderowi na pożegnanie było żałosne i niegodne.Skoro go kochała,jak twierdziła,miała parę dobrych lat,aby mu to okazać i udowodnić,a nie traktować to uczucie jako kartę przetargową,kiedy zamierzał zająć się Benedikte i synem.Przykro to powiedzieć,ale Hedvig nie była bez winy,sama sobie zapracowała na taki a nie inny koniec małżeństwa.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 17:12, 05 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Mam zrozumienie dla Tory żony Ulfa Paladina.Kobieta ta bedąc mieszczanką wyszła za potomka arystokratycznego rodu. Może myślała, że przez ciągłe wywyższanie się będzie akceptowana wsród wyższych warstw?Może się bała że będzie traktowana jak ktoś gorszy i stąd to zadzieranie nosa. Czasem człowiek, żeby zyskać akceptację otoczenia robi różne rzeczy. Tora była dobrą kobietą, kochała bardzo męża i córkę, dbała o Elistrand. Nawet Ingrid nie mogła o niej powiedzieć złego słowa. Stwierdziła tylko, że Tora nie pasuje do Ludzi Lodu.


Współczuję bardzo Signe, siostrze Belindy,żonie Herberta. Tak bardzo kochała Herberta, taka była szczęśliwa, że jest jego żoną. A potem powolne tracenie złudzeń, zdrady Herberta, okropna teściowa, śmierć przy porodzie.
Nie 18:24, 05 Paź 2008
Mar
V.I.P.


Dołączył: 01 Lip 2008
Posty: 2285
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Taran-Gai

Post
Zgadzam się Hedvig z tym, co napisałaś o Torze. Może rzeczywiście próbowała tym swoim zachowaniem za wszelką ceną ukryć kompleksy, które brały się w niej z niższego pochodzenia. I nie wątpię, że kochała swoją rodzinę. Ale jednak nie jestem w stanie jej postępowania zaakceptować. A zwłaszcza tego, jak odnosiła się do Ulvhedina.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 18:50, 05 Paź 2008 Zobacz profil autora
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Jeśli chodzi o Torę,to zgadzam się z Marem.Nic złego ponad to,jak odnosiła się do Ulvhedina nie można o niej powiedzieć,jednak mojej sympatii nie wzbudziła,i nie chodzi tylko o traktowanie Ulvhedina.Jej uleganie konwenansom,zadzieranie nosa może i można tłumaczyć kompleksem niższości,ale przypuszczam,że po prostu w jej charakterze leżała chęć dominacji otoczenia i odgrywania pierwszych skrzypiec.
Natomiast nie mogę wykrzesać z siebie współczucia dla Signe.Nie sądzę,że kochała męża,raczej była zachwycona swoją nową pozycją jako pani na Elistrand i małżonki szanowanego i bogatego człowieka.Ponadto traktowała Belindę mniej więcej tak samo,jak reszta rodziny - jak nie do końca sprawne umysłowo popychadło.To prawda,przykro było obserwować jak stopniowo traci złudzenia co do swojego nowego życia,ale jakoś żadnych głębszych uczuć postać ta we mnie nie wzbudza.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:18, 05 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Katasza napisał:
Anette mnie też irytowała ale mimo wszystko było mi jej żal. Jak ktoś całe życie jej wmawiał że faceci to wieprze bez uczuć to w końcu obrzydził konkretnie. A w końcu to matka jest pierwszym wzorcem, a przynajmniej często tak jest. Skoro podczas jednej rozmowy można człowieka do czegoś zrazić lub przekonać to co może zrobić z człowiekiem całe życie wmawiania czegoś.....


Zgadzam się z tym poglądem. Postawa życiowa Anette to skutek wychowania. Anette przez wiele lat uważała matkę za ideał i wzór do naśladowania. Nie dopuszczała do siebie mysli, że matka moze się mylić. Mnie jest takze żal innej negatywnej postaci w Sadze. Mam na myśli Eufrozynę, kuzynkę narzeczonego Ingrid. Ta dziewczyna od wczesnego dzieciństwa miała wmawiane , że jest najpiekniejszą i najwspanialszą istotą na świecie.W końcu sama w to uwierzyła i to doprowadziło ją do tragedii. I choć Eufrozyna to nadęta idiotka to ja zawsze patrzyłam na nią jak na ofiarę własnej rodziny
Nie 21:18, 05 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Eufrozyne to rzeczywiście nadęta idiotka i wychowanie w rozpieszczajacej ja rodzinie niewiele ma do rzeczy.Inteligentny człowiek w pewnym wieku potrafi odróżnić pochlebstwa od prawdy,a tego Eufrozyna nie potrafiła.Absolutnie mi jej nie żal i nie mam zamiaru tłumaczyć jej głupoty,egoizmu i zapatrzenia w siebie nieodpowiednim wychowaniem! Dla mnie to kawał suki i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 21:40, 05 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Isadora napisał:
Jeśli chodzi o Torę,to zgadzam się z Marem.Nic złego ponad to,jak odnosiła się do Ulvhedina nie można o niej powiedzieć,jednak mojej sympatii nie wzbudziła,i nie chodzi tylko o traktowanie Ulvhedina.Jej uleganie konwenansom,zadzieranie nosa może i można tłumaczyć kompleksem niższości,ale przypuszczam,że po prostu w jej charakterze leżała chęć dominacji otoczenia i odgrywania pierwszych skrzypiec.
Natomiast nie mogę wykrzesać z siebie współczucia dla Signe.Nie sądzę,że kochała męża,raczej była zachwycona swoją nową pozycją jako pani na Elistrand i małżonki szanowanego i bogatego człowieka.Ponadto traktowała Belindę mniej więcej tak samo,jak reszta rodziny - jak nie do końca sprawne umysłowo popychadło.To prawda,przykro było obserwować jak stopniowo traci złudzenia co do swojego nowego życia,ale jakoś żadnych głębszych uczuć postać ta we mnie nie wzbudza.


Gdyby Signe nie kochała męża nie oczuwałaby tak boleśnie jego zdrad. A co do traktowania Belindy, to tego nauczyli ją rodzice. To dla rodziców od początku Signe była śliczna ,madra i dobra, a Belinda brzydka, głupia i zła. Signe przejeła tylko taki model zachowania od rodziców, coś jak Anette pozę swojej matki.

Wspólczuję także głeboko żonie Knutssona. Kobieta nagle dowiaduje się , że jej ukochany mąż, szanowany w społeczeństwie kierownik chórów, to pedofil!! Że zgwałcił i zamordował jej własną córkę. A ona widziała w nim ojca dla swoich osieroconych dzieci
Myślę, że czuła się wtedy przegrana jako kobieta, jako żona i jako matka!
Nie 21:50, 05 Paź 2008
Isadora
Wędrowiec w mroku


Dołączył: 28 Mar 2008
Posty: 5886
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Blocksberg

Post
Można odczuwać boleśnie zdradę nie kochając męża i moim zdaniem tak właśnie było z Signe.Ona była nim po prostu zauroczona,ale moim zdaniem o miłości nie było mowy!Oczywiście,że bolało ją to,że Herbert ją zdradzał - czuła się oszukana jako prawowita małżonka,została zraniona jej duma,no a przy okazji czuła żal i zazdrość,uczucia niekoniecznie związane z płomienną miłościa!
Nie mam zamiaru tłumaczyć traktowania Belindy wychowaniem Signe.Podobnie jak w przypadku Eufrozyny,Signe wolała iść wytyczonym przez rodzinę torem niż samej pomyśleć czy poddać weryfikacji osąd rodziny o Belindzie,bo tak było jej łatwiej i wygodniej.Człowieka trzeba poznać samemu a nie kierować się czyimś zdaniem o nim.
Z Anette była trochę inna sprawa,gdyż jej charakter bardzo różnił się od charakteru Eufrozyny czy Signe.Dwie ostatnie były przebojowe,były boginiami dla swoich matek,zaś Anette była przez swoja zastraszana,szczuta i dręczona psychicznie.
Zgadzam sie natomiast z Hedvig co do żony Knutssona.Nic dodać,nic ująć.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 8:11, 06 Paź 2008 Zobacz profil autora
Gość






Post
Według mnie to nie jest całkiem różna sprawa. Skoro matka wmówiła Anette że mężczyźni są jak wieprze, jak capy, mamią i kuszą, to tak samo Eufrozyna w końcu uwierzyła że jest najpiękniejsza i najwspanialsza. Przecież słyszała to od wczesnego dzieciństwa od rodziców i ciotek. A Anette choć zaszczuta przez matkę, wyznawała jej poglądy z przekonania,a nie ze strachu. Przecież nawet po śmierci matki, gdy ta już w żaden sposób nie może córki ukarać, Anette nadal stosuje się do rad matki. Wierzy, że matka miała świętą rację. Choć przeciez żyjąc na szwedzkim dworze królewskim, znając różne damy dworu, przyjaźniąc się z Marką Christianą widziała różne postawy zyciowe.
Pon 9:23, 06 Paź 2008
Gość






Post
W życiu nie było mi żal Eufrozyny, w poważaniu mam takie kobity ;D tak się składa, że znam jedną podobną - jedynaczka, rozpieszczona, przez co nie widać w niej ani trochę jej rodziców (zajebistych ludzi o poczuciu humoru, bezproblemowych o silnych charakterach). Na początku ją lubiła, byłam miła, starałam sie podejść od tej strony... Nie da się. Tupet, przeświadczenie o wyższości nad innymi, "zapominanie" o różnych "błahych" rzeczach i fochy z niewiadomych przyczyn.
Faktycznie za to, było mi żal Signe, a Anette zawsze będę bronić, ale nie chce mi się powtarzać, bo już dość wywodów na ten temat robiłam;)
Pon 18:17, 06 Paź 2008
Gość






Post
Z takich pobocznych postaci utkwiła mi w pamięci matka Irji, Tilda z Eikeby. Zawsze o tej kobiecie myślałam ze współczuciem: spracowana, wymęczona, rodząca co rok dziecko, wykorzystywana przez męża i dzieci.
Na początku Tęsknoty, gdy Irja jest sześcioletnim dzieckiem jest powiedziane że jej rodzice mają szesnaścioro dzieci. Potem matka Irji ciągle rodzi i umiera przy porodzie gdy Irja jest już 23-letnią kobietą. Zawsze mnie zastanawiało jak to możliwe. To ile ta kobieta musiałaby razy rodzić? Trzydzieści? Wydaje się to trochę nieprawdopodobne. Może ta liczba 16 na początku Tęsknoty to tylko pomyłka drukarska. Ale Tildy i tak zawsze było mi bardzo żal.
Wto 21:31, 07 Paź 2008
Wyświetl posty z ostatnich:    
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » O wiedźmach. No. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin