Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
PSYCHOL - prawdziwe oblicza Wiedźmaków
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » Wiedźmy. Czyli All Stars Sabat ;) Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
PSYCHOL - prawdziwe oblicza Wiedźmaków
Autor Wiadomość
Silencia
Aurora borealis


Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: True North

Post
Dokładnie - i o tym też było tu kiedyś. Różnym ludziom prezentujemy różne aspekty siebie Grey_Light_Colorz_PDT_18. Dziwię się tylko osobom, które zakładają, że prezentowany "zestaw cech" jest jedynym właściwym danej istocie. Raczej należy założyć istnienie innego czy nawet ewolucję tego widzianego w zależności od... tak wielu rzeczy! Niemądrzy Grey_Light_Colorz_PDT_18!


Post został pochwalony 0 razy
Nie 16:19, 19 Lut 2012 Zobacz profil autora
Ginewra
Moonchild


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 2581
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Sugar Town

Post
We mnie też gotuje się od sprzeczności i czuję się z tym bardzo dobrze. Człowiek nie ma tylko jednej strony, nie ma ich też dwóch: ja sądzę, że każdy składa się z niezliczonej ilości "twarzy" i każda z nich może być prawdziwa (bo niektórzy po prostu perfidnie udają, ale tego nie uznaję, bo większość z takich person bardzo łatwo przejrzeć). Kiedyś jebnęłam o tym wykład na polskim- byłam świeżo po lekturze Hessego- bo ktoś swoją arcymądrą wypowiedzią mnie do tego zmobilizował. Osoba ta stwierdziła, że każdy człowiek jest idealnie spójny i że posiada jedną, prawdziwą twarz i zestaw cech, a pokazuje ludziom różne oblicza albo ze strachu, albo dla popisu, albo żeby poczuć się lepiej, i że skrajności się wykluczają. Kompletnie się z tym nie zgadzam. Chyba jestem zbyt szczerą naturą, żeby tak robić- wszystko, co pokazuję, jest prawdziwe i jest mną! A to, co ukrywam, to moja sprawa, i nie kłóci się z tym, co inni mogą widzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 23:04, 19 Lut 2012 Zobacz profil autora
Mamba
Gadzina


Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Gratuluję temu komuś ogromnej wiedzy psychologicznej. Wink Taka osoba musi być całkowicie zniewolona przez ego. I niezwykle... Płytka.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 0:23, 20 Lut 2012 Zobacz profil autora
Silaqui
Valkyrie


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nigdziebądź

Post
Silencia napisał:
Dziwię się tylko osobom, które zakładają, że prezentowany "zestaw cech" jest jedynym właściwym danej istocie.!

Ha1 to tak jak mnie postrzegają jako szarą kurę domową, co nie ma nic do powiedzenia (a że mi się o świętach, "M-Miłościach" itp nie chce gadać...)...
Ale mnie po prostu drażni, że w sytuacjach kryzysowych biję się z sama z sobą, bo muszę wybierać między "tą dorosłą", a "tą emocjonalną".
Jakżeby się lepiej żyło, gdyby można było nie patrzeć na innych i być sobą, nawet na przekór ogólnie przyjętym normom.
Dla przykładu - mam głęboko zakorzeniony szacunek dla ludzi starszych, a czasem mam chęć jedną czy drugą taką zwyzywać od najgorszych (i wiele się w tym nie pomylę....)


Post został pochwalony 0 razy
Śro 15:49, 22 Lut 2012 Zobacz profil autora
Saga
Naughty Woman


Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Krainy Szczęścia

Post
Mamba napisał:
Saga napisał:
Mamba napisał:
Ciężko mówić o guście, bo tu chodzi głównie o sposób patrzenia na świat, styl życia, priorytety... Choć chyba można to pod to podciągnąć. Wink
Wydaje mi się, że w tej materii bardzo różnię się od Sagi. Myślę, że jej daje radość coś zupełnie innego niż mnie, ma zupełnie inne pragnienia i oczekiwania.

Bardzo ogólnie powiedziane Happy tzn. ? Happy
Mnie bardzo wiele rzeczy daje radość, mam wiele pragnień i być może, że jeszcze nie do końca dałam się poznać Wink


No tak, trudno powiedzieć coś więcej o danej osobie patrząc wyłącznie przez pryzmat postów na Sabacie, dlatego moja wypowiedź była dość "intuicyjna" i ogólna.
Wydaje mi się jednak, że jesteś Sago, osobą bardzo "rodzinną". Ważne są dla Ciebie relacje z najbliższymi, z mężem. Niedługo urodzi Ci się dziecko i wydajesz się być bardzo z tego powodu zadowolona. Happy Pasujesz mi do takiego archetypu kobiety troskliwej, kochającej, dobrze potrafiącej odnaleźć się w takiej rzeczywistości. Wydaje mi się również, że potrafisz się cieszyć codziennością, małymi rzeczami. Sądzę również, że jesteś bardzo zaradna i optymistycznie nastawiona do świata.

No a ja... Zawsze żyłam "w swoim świecie", biologiczna rodzina nigdy nie była dla mnie ważna. Tak naprawdę mam wrażenie, że nigdy nie należałam ani do swojego domu rodzinnego, ani do kraju, ani nawet do przyjaciół... Choć bardzo starałam się o "zakorzenienie". Może to nie był zdrowy dystans, ale odkąd pamiętam miałam swoją "szybę", która izolowała mnie od świata. Ostatnio jestem trochę jak "Królowa Śniegu", zamknięta w swoim lodowatym zamczysku. Egoistyczna i bardzo pragnąca niezależności. Do tego stopnia, że trudno jej się zaangażować w jakąś bliższą relację. Kiedyś byłam znacznie bardziej towarzyska, miasto i pewne wydarzenia mnie zmieniły. Poza tym, mało mam ostatnio wspólnego z rzeczywistością. Częściej przebywam w świecie fikcji i własnych refleksji, zajmują mnie dziedziny dość abstrakcyjne. Nie lubię dotykać ziemi. Wink Dlatego nie ciągnie mnie ani do małżeństwa, ani do dzieci ani nawet do "kariery" w uczciwym zawodzie. A kiedyś (tylko i wyłącznie przez moją wygórowaną ambicję) wydawało mi się to czymś, co trzymało mnie w rzeczywistości.


WOW Happy Wystarczyło w jednym, dwóch zdaniach Happy Ale dziękuję za wyczerpującą odpowiedź Happy
Może rzeczywiście się różnimy od siebie, ale w życiu nigdy nic nie wiadomo. Może kiedyś i Ty zapragniesz stworzyć rodzinę czy pójść drogą kariery w takim, czy innym "uczciwym zawodzie". Ludzie się zmieniają.
Kiedyś też żyłam we własnym świecie, w świecie fikcji - byłam przez to obiektem żartów i prześladowań, przez wiele lat. Nie potrafiłam się odezwać, walczyć o swoje, bronić samej siebie (choć paradoksalnie - "swoich" broniłam jak lwica). Jednak zawsze wiązałam się z ludźmi. Bardzo szybko obdarowywałam zaufaniem, co niestety się obróciło przeciwko mnie. Dzisiaj już tak nie jest. Choć należę do osób otwartych, to zmieniło się we mnie to, że już nie zwierzam się nikomu z moich problemów, lęków. Poza mężem. Kiedyś miałam też zupełnie inne pragnienia niż dzisiaj. Chociaż to jedno akurat się nie zmieniło, pozostałe zniknęły po prostu. Byłam trzpiotką i wariatką.
Przychodzi jednak w życiu taki moment, kiedy wszystko nabiera innego sensu, innego koloru, zmienia się spojrzenie na świat i zmieniają się priorytety. My się zmieniamy, zmienia się otoczenie....
I jestem pewna, że prędzej czy później i w Twoim "lodowatym zamczysku" zawita "Twoja" wiosna, a potem lato Happy :*
(Mam nadzieję, że zostanę dobrze zrozumiana - w ciąży jestem ciągle rozkojarzona i mam "problemy" z dobraniem myśli Tongue)


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:01, 16 Maj 2013 Zobacz profil autora
Silaqui
Valkyrie


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nigdziebądź

Post
Heh... jakby któremukolwiek z moich znajomych powiedzieć kiedyś, że będę sobie kurą domową, cicho marzącą o drugim dziecku, to by padli na zawał. Ma rację Saga: z czasem u większości z nas zmieniają się priorytety. Zazwyczaj łączy się to z osiągnięciem pewnego wieku, z pewnymi zdradliwymi manipulacjami naszych hormonów. Kiedyś widziałam w tej przemianie z "sama sobie" na "dla dziecka i rodziny" coś złego i strasznie konserwatywnego. A teraz się z tego cieszę.
Bo jak moja córa, w odróżnieniu od innych dzieci mówi do mnie "mamusiu!" zamiast "Ola!", kiedy moja córa wykazuje coraz większe poczucie humoru i indywidualności, to za nic w świecie nie chcę żyć bez niej.
A przecież Lusia to wpadka była, i to taka totalnie chujowa, bo mnie jej ojciec olał...

Nie odmawiam nikomu dojrzałości.
Po prostu pewne rodzaje dojrzałości przychodzą same, bez względu na wiek (mój kuzyn szczęście w rodzinie znalazł mając 31 lat, inna kuzynka mając 29..) ;p


Post został pochwalony 0 razy
Czw 23:30, 16 Maj 2013 Zobacz profil autora
Mamba
Gadzina


Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Cytat:
WOW Happy Wystarczyło w jednym, dwóch zdaniach Happy Ale dziękuję za wyczerpującą odpowiedź

No tak, czasem lubię opisywać wszystko dokładniej i wylewać z siebie potoki słów, by zostać lepiej zrozumianą. Zwłaszcza w Internetach trzeba precyzować wiele rzeczy, bo przecież tutaj komunikacja niewerbalna odpada.

Cytat:
Może rzeczywiście się różnimy od siebie, ale w życiu nigdy nic nie wiadomo. Może kiedyś i Ty zapragniesz stworzyć rodzinę czy pójść drogą kariery w takim, czy innym "uczciwym zawodzie". Ludzie się zmieniają.

To prawda, nie wykluczam zmian. W mojej osobowości nastąpiło ich sporo, choć do tej pory w nieco inną stronę (stałam się Pustelnikiem, zaczęłam cieszyć się samotnością - kiedyś byłam bardzo ekstrawertyczna). Mimo wszystko gdy pisałam o różnicach między nami miałam na myśli wyłącznie teraźniejszość. Wink No ale kto wie... Może kiedyś zechcę żyć w taki sposób, może kiedyś będę chciała zostać matką, spotkam kogoś, kogo będę chciała mieć na wyłączność i będę bardziej ambitna "zawodowo". Trudno mi teraz powiedzieć... Ostatnio poznałam kobietę, która jest ode mnie dziesięć lat starsza, a podobna jak mało kto. Aż dziwne, że mamy tak spójne zainteresowania, spojrzenia na świat, priorytety, itd. Zabawne jest też to, że nasze przeżycia i doświadczenia są niemal identyczne. Happy Czas pokaże jak będzie ze mną.

Cytat:
Kiedyś też żyłam we własnym świecie, w świecie fikcji - byłam przez to obiektem żartów i prześladowań, przez wiele lat. Nie potrafiłam się odezwać, walczyć o swoje, bronić samej siebie (choć paradoksalnie - "swoich" broniłam jak lwica).


Nie, to nie ja. Happy Akurat ten opis zupełnie nie pasuje do mojej osoby. Umiem całkiem nieźle odnaleźć się wśród ludzi. Po prostu nie są dla mnie ważni. Interesują mnie jako obiekty, ale jakoś nie ciągnie mnie do tworzenia z nimi bardziej zażyłych relacji. A o swoje potrafię walczyć jak mało kto, nigdy nie byłam ofiarą (wręcz odwrotnie, zdarzały mi się napady agresji). Choć z drugiej strony umiem "ugiąć kark" przed dużo silniejszymi (w całym swoim życiu spotkałam AŻ DWIE takie jednostki ;D), ale to raczej ten "zdrowy" rodzaj pokory połączonej z podziwem i kopniakiem, który motywuje do dalszego rozwoju.

Cytat:
Byłam trzpiotką i wariatką.


Nie nazwałabym się ani trzpiotką ani wariatką. Raczej głodną wiedzy i doświadczeń awanturniczką (mam na myśli raczej warchoła i hedonistę, niż osobę kłótliwą), która zwykle myśli więcej niż czuje. Wink No a moja duża potrzeba niezależności to już chyba kwestia "wolnego ducha" i niechęci do wszelkich ograniczeń.

Cytat:
Przychodzi jednak w życiu taki moment, kiedy wszystko nabiera innego sensu, innego koloru, zmienia się spojrzenie na świat i zmieniają się priorytety. My się zmieniamy, zmienia się otoczenie....


To prawda. Happy Dlatego póki co niczego nie zakładam.

Cytat:
I jestem pewna, że prędzej czy później i w Twoim "lodowatym zamczysku" zawita "Twoja" wiosna, a potem lato Happy :*
(Mam nadzieję, że zostanę dobrze zrozumiana - w ciąży jestem ciągle rozkojarzona i mam "problemy" z dobraniem myśli Tongue)


Dziękuję, Sago. Happy Ostatnio patrzę na świat z dziwnym (jak na mnie) optymizmem i jakoś instynktownie czuję, że będzie dobrze. Choć te "pozytywy" mogą nabrać różnych kształtów.

Cytat:
Zazwyczaj łączy się to z osiągnięciem pewnego wieku, z pewnymi zdradliwymi manipulacjami naszych hormonów. Kiedyś widziałam w tej przemianie z "sama sobie" na "dla dziecka i rodziny" coś złego i strasznie konserwatywnego. A teraz się z tego cieszę.


Oczywiście, że tak. Choć myślę, że bardzo dużo zależy od jednostki. Znam różnych ludzi z różnymi spojrzeniami na świat. Nie ma reguły. Jeśli zaś chodzi o tę dojrzałość - ona ma różne wymiary. Nie powiem, że jestem "wyjątkowa, inna, niepowtarzalna, popieprzona", czy w inny sposób "różna" bo bym skłamała. Takich jak ja jest na pewno bardzo wielu, poza tym i tak nikt nie patrzy na takie rzeczy obiektywnie.
Mimo to zawsze uważałam się za indywidualistkę. Tylko dlatego, że jedynym co kierowało mną przez całe życie było moje własne "widzimisię", czyli to, co ja uważałam za słuszne. Zawsze robiłam po swojemu, obojętnie czy oznaczało to pójście drogą większości, czy też nie. Jeśli uznam, że bycie matką i żoną jednego mężczyzny jest dla mnie odpowiednie, nie będę się zastanawiała i zrealizuję swoje cele. Happy Jeśli natomiast stwierdzę, że szczęście daje mi coś innego, że chcę żyć inaczej... Będę do tego dążyć.

Póki co wiele zobaczyłam, trochę zaobserwowałam, dowiedziałam się, że są osoby, które pragną tego samego co ja i mimo wieku mogą w taki sposób żyć. Nawet łamiąc normy społeczne i konwenanse. Respektuję to, tak samo jak respektuję pójście każdą ścieżką, którą dyktują komuś jego własne serce i rozum. Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pią 0:49, 17 Maj 2013 Zobacz profil autora
Silaqui
Valkyrie


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nigdziebądź

Post
Ech, i uderzę teraz w moralizatorski ton, ale...
Każda kobieta powinna zostać kiedyś matką. Nawet taką samotną z wyboru. Dziecko jest dopełnieniem kobity. Możesz być drugim S.Jobsem, a i tak natura będzie Ci mówić: musisz mieć dzieciaka.

Owszem, są ludzie, którzy wybrali inną drogę, są kobiety, które wolą żyć dla siebie niż dla małego potworka.

Ale te kobiety kiedyś będą miały 80 lat i żadne pieniądze nie zapewnią im tego, co mogą dać dzieci i wnuki. Miłości i troski wynikającej z uczucia a nie z zobowiązania finansowego.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 0:35, 18 Maj 2013 Zobacz profil autora
Silencia
Aurora borealis


Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: True North

Post
Silaqui napisał:
Ech, i uderzę teraz w moralizatorski ton, ale...
Każda kobieta powinna zostać kiedyś matką. Nawet taką samotną z wyboru. Dziecko jest dopełnieniem kobity. Możesz być drugim S.Jobsem, a i tak natura będzie Ci mówić: musisz mieć dzieciaka.



No a z tym - żadna niespodzianka - w ogóle się nie zgodzę. I nie mówię tu o sobie, bo tego, jak kiedyś będzie, jeszcze nie wiem. Może zapragnę być matką, nie zamierzam zaprzeczać na zapas. Za to znam zbyt wiele bezdzietnych, najbardziej kompletnych na świecie kobiet. Także tych starszych, które mogą coś już o tym wiedzieć i dobrze siebie znają.

Mi natura mówi na razie, że trzeba ruszać w drogę. Naprawdę, to jest czysty zew natury. Myślę więc, że ona każdemu coś mówi, a człowiek staje się bardziej spełniony, kiedy się temu podda. A co to jest...


Post został pochwalony 0 razy
Sob 16:59, 18 Maj 2013 Zobacz profil autora
Mamba
Gadzina


Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Ja również absolutnie nie zgodzę się z tym, że każda kobieta powinna kiedyś zostać matką. Nie cierpię zrównywania wszystkich w jedną masę i wtłaczania ludziom tych samych wzorców. Może to dlatego, że znam wiele jednostek, które są bardzo różne bez względu na płeć, orientację seksualną, pochodzenie i inne głupoty.

A podejście w stylu "warto płodzić dzieci żeby nie być samotnym na starość" zawsze wydawało mi się egoistyczne i obłudne. Oczywiście bez urazy, to moje subiektywne odczucie, nie sugeruję w żadnym wypadku, że Sil jest taką osobą. Po prostu jestem przeczulona na punkcie podejścia w stylu "daję komuś miłość i opiekuję się nim niby-bezineresownie, ale wstyd mi przyznać, że tak naprawdę i tak chodzi mi o to, co otrzymam w zamian".

To ja już wolę przyznawać się do skrajnego egoizmu. Nikomu nie pomagam, nikomu nie szkodzę. Robię to, co uważam za słuszne. Widzę w tym pewnego rodzaju odpowiedzialność, jakiś dziwny rodzaj namiastki wolności. Żyję dla siebie. Działam dla siebie. Nie chcę niczego od nikogo. Nikomu nie zepsuję życia (nie chciałabym, by dziecko które wychowam miało przeze mnie zniszczoną psychikę, a niestety żadna matka nie jest perfekcyjna). Odpowiadam tylko za siebie, nikt nie musi się o mnie martwić, dla nikogo nie będę ciężarem. Może mi się zmieni, a może umrę samotnie. Na razie nie widzę w tym niczego złego.

Kiedy polubiłam samotność i zaczęłam czerpać przyjemność z własnej izolacji poczułam się spełniona i wolna.

Zgodzę się z tym co napisała Silencia. Mogę powiedzieć, że ja również obecnie idę tam, gdzie nakazuje mi moja natura. A ona zawsze nakazuje mi próbować nowych rzeczy i przekraczać granice. Wink Nie walczę z nią. Przestałam się ograniczać w jakikolwiek sposób. Między innymi również łączy się to z chęcią ruszenia w drogę. Choć na takim "poszerzaniu granic" nie zamierzam poprzestawać. Wink

Mimo wszystko cieszę się, że znalazłam pewnego rodzaju "inspirację". Osobę, która pokazała mi, że nie jestem idiotką wierzącą w nierealne i że naprawdę można żyć tak, jak życzyłby sobie tego mój instynkt. Na razie mu zazdroszczę, ale jeszcze kiedyś go dogonię. Przynajmniej znów mam cel. Bo chyba nic nie przytłacza mnie tak jak bezruch i stagnacja.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:22, 18 Maj 2013 Zobacz profil autora
Saga
Naughty Woman


Dołączył: 13 Lis 2008
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Krainy Szczęścia

Post
Mamba napisał:
Nie, to nie ja. Happy Akurat ten opis zupełnie nie pasuje do mojej osoby.

Nie chodziło mi o to, aby pokazać, że byłam kiedyś taka jak Ty, tylko, że też żyłam w "innym świecie" i miało mi to posłużyć za przykład, że ludzie się zmieniają Happy
Co do tego, iż kobieta staje się spełniona gdy ma dziecko - rozumiem Sil, o co chodzi, bo nigdy nie czułam się, aż tak kobieca jak teraz w ciąży, ale zgadzam się też z Silencią, że nie każda kobieta musi to "poczuć". Poza tym, jest tyle też kobiet, które nawet nie mogą mieć dzieci, a to wcale nie oznacza, że są mniej "kobiece".


Post został pochwalony 0 razy
Pon 9:20, 20 Maj 2013 Zobacz profil autora
Mamba
Gadzina


Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Rozumiem. Happy No tak, zmiany są czymś naturalnym i nieuniknionym, chyba nie znam człowieka, który byłby "idealnie stały". Ostatnio usłyszałam interesującą teorię na temat "punktów zwrotnych" w życiu, które mają zmieniać się co 7 lat. Tzn. Są to momenty, w których charakter człowieka zmienia się najmocniej i najszybciej. 7, 14, 21, 28, 35, 42, itd.
Nie wiem ile w tym prawdy, ale zaobserwowałam ostatnio, że to faktycznie sprawdza się bardzo często! Zresztą cykliczność w ogóle jest bardzo zabawna, uwielbiam obserwować takie zależności. Happy

Co do definicji kobiecości... Do dodania mam chyba tylko tyle, że ona również bardzo się zmienia. W różnych społecznościach istnieją różne definicje, nie mówiąc już o tym, że każda jednostka w ogóle ma własną. Grin Dla jednego kwintesencją kobiecości będzie niewinna panienka, dla innego matka, dla kolejnego zdecydowana pani prezes, a dla kolejnego zmienna, uzależniająca modliszka. Happy Pewnie dla wielu kobiet takim dopełnieniem będzie macierzyństwo (bo jest zgodne z ich naturą), inne odnajdą się w czymś innym.

Mnie w ogóle długi czas bardzo bolały takie ramy, stereotypy, oczekiwania. Miałam naprawdę złe podejście do własnej płci i pewnie w jakimś stopniu jeszcze tkwi to w mojej podświadomości. To, że "kobieta ma swoje miejsce" bardziej niż mężczyzna, któremu wszystko wolno, który może wybierać z tysiąca ról, który jest wyżej w hierarchii społecznej i nastawiony na potrzeby własne, a nie wszystkich wokół wydawało mi się okropne. Teraz jednak wiem czego chcę (przynajmniej na chwilę obecną) i nikt ani nic, żadne konwencje społeczne, żadne nakazy, żadne oczekiwania nie przymuszą mnie do niczego. Choćbym miała zostać sama i skończyć na ulicy, to wolę żyć w zgodzie z własnymi zasadami niż zostać stłamszona.

Ot, taka luźna dygresja, bo ostatnio sporo nad tym myślę. Grin


Post został pochwalony 0 razy
Pon 10:57, 20 Maj 2013 Zobacz profil autora
Silaqui
Valkyrie


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nigdziebądź

Post
Silencia napisał:
Silaqui napisał:
Ech, i uderzę teraz w moralizatorski ton, ale...
Każda kobieta powinna zostać kiedyś matką. Nawet taką samotną z wyboru. Dziecko jest dopełnieniem kobity. Możesz być drugim S.Jobsem, a i tak natura będzie Ci mówić: musisz mieć dzieciaka.



No a z tym - żadna niespodzianka - w ogóle się nie zgodzę. I nie mówię tu o sobie, bo tego, jak kiedyś będzie, jeszcze nie wiem. Może zapragnę być matką, nie zamierzam zaprzeczać na zapas. Za to znam zbyt wiele bezdzietnych, najbardziej kompletnych na świecie kobiet. Także tych starszych, które mogą coś już o tym wiedzieć i dobrze siebie znają.

Mi natura mówi na razie, że trzeba ruszać w drogę. Naprawdę, to jest czysty zew natury. Myślę więc, że ona każdemu coś mówi, a człowiek staje się bardziej spełniony, kiedy się temu podda. A co to jest...

czyli jednak nie ta w ogóle Happy Powiedz mi tylko, czy te znane tobie kobiety są na tyle ustawione, by nie tęsknić za dzieciątkiem? Zobacz taką Angelinę: kasy w cholerę, świetny facet, a ta głupio(;p) jeszcze nie swoje dzieciaki bierze pod skrzydła. Po co, skoro jako niezobowiązana mogłaby robić jeszcze większą karierę, jeszcze bardziej się artystycznie spełniać?

Mamba napisał:
Ja również absolutnie nie zgodzę się z tym, że każda kobieta powinna kiedyś zostać matką. Nie cierpię zrównywania wszystkich w jedną masę i wtłaczania ludziom tych samych wzorców. Może to dlatego, że znam wiele jednostek, które są bardzo różne bez względu na płeć, orientację seksualną, pochodzenie i inne głupoty.

A co ma bycie lesbijką do pragnienia bycia matką? Przecież w naszym świecie wielkie wojny toczą się o prawo lesbijek do tego, by mogły dzieci MIEĆ. Oczywiście, są ludzie, dla których posiadanie dziecka to jakiś problem, ujma i przeszkoda, ale wyjątki (jak szanuję bardzo) tylko potwierdzają starą jak ludzkość regułę...
Mamba napisał:
A podejście w stylu "warto płodzić dzieci żeby nie być samotnym na starość" zawsze wydawało mi się egoistyczne i obłudne. Oczywiście bez urazy, to moje subiektywne odczucie, nie sugeruję w żadnym wypadku, że Sil jest taką osobą. Po prostu jestem przeczulona na punkcie podejścia w stylu "daję komuś miłość i opiekuję się nim niby-bezineresownie, ale wstyd mi przyznać, że tak naprawdę i tak chodzi mi o to, co otrzymam w zamian".

Szczerze: pierdolicie hipolicie. Po mich doświadczeniach z babką od Adasia, po moich doświadczeniach z tym (gdzie to było 10 lat temu), jak babcia moja, mama mojego taty męczyła się jako schorowana staruszka itp: nie widzę siebie jako ciężaru dla swojego dziecka i nie po to owo dziecko wychowuję. Wychowuję inteligentną i mądrą kobietę. Kobietę, która pewnie w latach nastoletnich wyprze się mnie i moich wartości. Ale! Jak ja się moich starych wypierałam, tak ich wychowanie napawa mnie dumą, choć musiały minąc lata nim to zrozumiałam.. Moja Ala nie zajmie się mną jak będę niedołężna. Nie pomoże mi, nie weźmie mnie do siebie, bo ja jej to będę zawsze powtarzać: nie chcę tego. Niech mi dobry dom załatwi i tyle i niech kiedyś dojdzie do podobnych wniosków jak ja: że rodzice byli mi jednak potrzebni, że ich troska o mnie stworzyła mnie taką, jaką jestem. I owszem, czasem to przeklinam. Tą cholerną praworządność, ten szacunek dla MOJEJ MAŁEJ RODZINY, która obecnie jest ważniejsza niż moja WIELKA RADZIEJEWSKA rodzina. Ten upór jak u osła, te często szydercze i prawdziwe podejście do tych ludzi, co niby tak mądrzy, a taaak głupi. Gdyby nie moje dziecko to dojście do tych wniosków zajęłoby mi o wiele więcej lat. Opiekuję się Alicją bezinteresownie, bo nie wiem, czy dożyję czasów, w których ONA to doceni. Macierzyństwo w 2009 roku kłóciło się TOTALNIE z moim podejściem do świata. Macierzyństwo zamknęło mi wiele dróg rozwoju. Niemal wszystkie. Ale dziękuję za to, bo otworzyły mi nowe, takie, jakich się po sobie nie spodziewałąm.
Mamba napisał:
To ja już wolę przyznawać się do skrajnego egoizmu. Nikomu nie pomagam, nikomu nie szkodzę. Robię to, co uważam za słuszne. Widzę w tym pewnego rodzaju odpowiedzialność, jakiś dziwny rodzaj namiastki wolności. Żyję dla siebie. Działam dla siebie. Nie chcę niczego od nikogo. Nikomu nie zepsuję życia (nie chciałabym, by dziecko które wychowam miało przeze mnie zniszczoną psychikę, a niestety żadna matka nie jest perfekcyjna). Odpowiadam tylko za siebie, nikt nie musi się o mnie martwić, dla nikogo nie będę ciężarem. Może mi się zmieni, a może umrę samotnie. Na razie nie widzę w tym niczego złego.

i takie Twoje prawo Grin Ale jeśli myślisz, że bycie matką jest ciężarem dla dziecka, to szczerze współczuję Ci Twojego dzieciństwa. Bo ja tu widzę jakiś totalny straszny uraz, odrzucenie pozytywów a wręcz gloryfikowanie negatywów macierzyństwa. Kiedyś tak miałam, nim moją mamę zrozumiałam. Teraz patrzę inaczej, ale w końcu: mam dziecko, to racjonalne myślenie odchodzi w kąt....

Co do czerpania radości z samotności: też to przerobiłam Happy I chwilami do tego tęsknię, czasem wręcz bardzo mocno. Ale atawistycznie odruchy macierzyńskie szybko te tęsknoty zabijają ;p

Idźcie tam, gdzie was serce prowadzi. Zdobywajcie świat. Ale posiadanie dziecka to coś więcej, i to mówi wam osoba, której do stateczniej matrony zawsze było bardzo daleko, a i teraz blisko nie jest.

Saga napisał:

Co do tego, iż kobieta staje się spełniona gdy ma dziecko - rozumiem Sil, o co chodzi, bo nigdy nie czułam się, aż tak kobieca jak teraz w ciąży, ale zgadzam się też z Silencią, że nie każda kobieta musi to "poczuć". Poza tym, jest tyle też kobiet, które nawet nie mogą mieć dzieci, a to wcale nie oznacza, że są mniej "kobiece".

Saguś, coś w tym jest, prawda? Happy
A co do kobiet, które ze względów czysto medycznych (bo polityczne pierdoły odrzucam) nie mogą mieć dzieci: instynkt nie musi tworzyć się podczas ciąży, nie trzeba adopotować noworodka. Ileż to małżeństw decyduje się na adopcję dzieci i kocha je prawidłowo, czyli jak swoje Happy


[quote="Mamba](...)miałam złe podejście do swej płci(...)[/quote] i chyba to w Tobie pokutuje, tylko zamiast uczuć starasz się tłumaczyć wszystko naukowo. Nie odrzucam Twojego pojmowania sprawy. Po prostu wiem, że kiedyś myślałam podobnie a z czasem zdanie zmieniłam. ot, kobiecość.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 0:51, 21 Maj 2013 Zobacz profil autora
Silencia
Aurora borealis


Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: True North

Post
Nadal w ogóle, ale tylko z tym, że dziecko jest "dopełnieniem kobity". Chyba, że błędnie odczytałam w tym zdaniu "zawsze" ("zawsze jest dopełnieniem kobity"). Bo w to, że może być, to nie wątpię. Ba, nie wykluczam nawet tego, że sama kiedyś będę chciała zostać matką. Znane mi kobiety nie robią kariery, nie tęsknią też za dzieciątkiem. Jedna z nich dużo podróżuje (w tym wieku!), inna staje się kompletna wtedy, kiedy odkrywa, że w jej wieku doskonale sobie radzi ze sportem. Dla mnie nie ma w tym niczego dziwnego - nie ma jednego słusznego wzoru na "zew natury". I to, co nazywasz (może pogardliwie czy pobłażliwie?) beztroskim spełnianiem się bez zobowiązań, nie ma tu nic do rzeczy. Bo jak ktoś pragnie mieć dziecko, to chyba o tym nie myśli. Tak samo jak ktoś, kogo natura wzywa do wiecznego wędrowania, nie myśli o godzinach niespania czy potwornym zmęczeniu. O niewygodzie. Po prostu - czuje tę potrzebę z głębi duszy i rusza. A ktoś inny czuje potrzebę odmienną i stara się o dziecko. Całe szczęście, że ludzie są tacy różnorodni Grey_Light_Colorz_PDT_18.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 8:58, 21 Maj 2013 Zobacz profil autora
Mamba
Gadzina


Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/4

Post
Cieszę się Sil, że tak otwarcie przystępujesz do ostrej wymiany zdań, dawno nikt ze mną nie polemizował.

Cytat:
czyli jednak nie ta w ogóle Happy Powiedz mi tylko, czy te znane tobie kobiety są na tyle ustawione, by nie tęsknić za dzieciątkiem? Zobacz taką Angelinę: kasy w cholerę, świetny facet, a ta głupio(;p) jeszcze nie swoje dzieciaki bierze pod skrzydła. Po co, skoro jako niezobowiązana mogłaby robić jeszcze większą karierę, jeszcze bardziej się artystycznie spełniać?


Przykład Angeliny w tym przypadku jest bardzo nietrafiony. Ta kobieta faktycznie ma dobre serce i jak widać adoptując dzieci, których życie mogłoby wyglądać delikatnie mówiąc, nieciekawie stara się im pomóc. Oczywiście nadal obstaję przy tym, że każdy altruizm wynika z egoizmu, ale to nie jest istotne. Zauważ, że Angelina też urodziła własne dziecko. Jak dla mnie jest "matką" w pełnym tego słowa znaczeniu, a to, że adoptuje cudze dzieci niczym jej nie umniejsza. Może pojęła, że ludzki gatunek jest wielką pomyłką natury (pomyłką... Wręcz aktem autodestrukcji, zamachem na nią samą) i zamiast płodzić nowe, po prostu stara się pomagać latoroślom ludzi, którzy nie potrafiliby wychować ich w odpowiednich warunkach. Nie mnie oceniać co komu daje szczęście. Jak widać ona potrafi spełniać się na wielu płaszczyznach, zarówno tej Twoim zdaniem "tradycyjnie kobiecej" (macierzyństwo) jak i tej dotyczącej szeroko pojętego rozwoju osobistego i kariery. Co w tym złego? Jak widać posiadanie gromadki dzieci nie przeszkadza jej ani w karierze ani w "artystycznym spełnieniu".

Znam wiele kobiet, które są po czterdziestce, a po prostu myślą inaczej niż Ty i nie czują się spełnione mimo braku potomstwa. Są pisarkami, lekarkami, prawniczkami. I są zadowolone z życia. Pewnie powiesz, ze kłamią. No, a ja znam wiele matek, które żałują swojej decyzji i użalają się nad swoim losem. Wiele dziewczyn, które mówią "żałuję, że wtedy się nie zabezpieczyłam, nie usunęłam". Wiele, które cierpią na poważną depresję z powodu swojej decyzji. Spójrz czasem na to z szerszej perspektywy. Nie każdy jest taki jak Ty. Po prostu ludzie czasem mają inne priorytety. Nie każda kobieta będzie myślała w taki sposób. Ludzie są bardzo różni.

Cytat:
A co ma bycie lesbijką do pragnienia bycia matką? Przecież w naszym świecie wielkie wojny toczą się o prawo lesbijek do tego, by mogły dzieci MIEĆ. Oczywiście, są ludzie, dla których posiadanie dziecka to jakiś problem, ujma i przeszkoda, ale wyjątki (jak szanuję bardzo) tylko potwierdzają starą jak ludzkość regułę...


Nadinterpretujesz. Czy w czymkolwiek zasugerowałam, że bycie lesbijką ma cokolwiek do bycia matką? Absolutnie. Zaznaczyłam jedynie, że płeć, czy orientacja seksualna nie będzie miała większego znaczenia w kwestii odbioru rzeczywistości przez daną jednostkę, co nasz przykład bardzo dobrze ukazuje. To, że jesteśmy kobietami nie sprawia, że nasze charaktery i spojrzenia będą w jakiś sposób podobne.
A jeśli już przy matkach lesbijkach jesteśmy, to owszem - zgodzę się, że wiele z nich posiada instynkt macierzyński. No i? Ja jestem za tym, by każdy wolny człowiek miał prawo do realizacji swoich pragnień, o ile nie będzie to bezpośrednio rzutowało na dobro innych ludzi. Są lesbijki, które będą dążyły do macierzyństwa i są takie, które nie.

Cytat:
Szczerze: pierdolicie hipolicie. Po mich doświadczeniach z babką od Adasia, po moich doświadczeniach z tym (gdzie to było 10 lat temu), jak babcia moja, mama mojego taty męczyła się jako schorowana staruszka itp: nie widzę siebie jako ciężaru dla swojego dziecka i nie po to owo dziecko wychowuję. Wychowuję inteligentną i mądrą kobietę. Kobietę, która pewnie w latach nastoletnich wyprze się mnie i moich wartości. Ale! Jak ja się moich starych wypierałam, tak ich wychowanie napawa mnie dumą, choć musiały minąc lata nim to zrozumiałam..


Widać wybiegasz w przyszłość patrząc wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń. Nie wiesz jak będzie, los może różnie się potoczyć. Z całym szacunkiem, ale ocena Twojej metody wychowawczej jest subiektywna (jak w każdym innym przypadku). Twoja Ala jest jeszcze mała i nie może do końca określić jak ten przebieg wygląda z jej perspektywy. Jedynie Ty jesteś w stanie stwierdzić czy jesteś dobrą matką czy też nie. Nie wiesz, czy Ala wyprze się Ciebie i Twoich wartości.
Ja przez całe życie toczyłam swojego rodzaju "wojnę" ze swoim ojcem (dwie choleryczne, awanturnicze osobowości), ale światopoglądowo jesteśmy bardzo podobni. Nie odeszłam od liberalizmu ani antyklerykalizmu, nie przeszłam nagle na katolicyzm. No i co z tego? Jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że zaszczepili we mnie głód wiedzy, że nauczyli mnie krytycznego myślenia, choć ta potrzeba rozwoju to oczywiście bardziej moja zasługa (wiele przecież "wyszukałam" na własną rękę, a mogłabym spocząć na laurach), ale wychowanie "bez tabu" i światopoglądowa wolność wyboru którą dano mi od dziecka pomogły mi nie wyrosnąć na owcę. Pod względem "wartości" nie mam im do zarzucenia absolutnie nic, ale błędem byłoby stwierdzenie, że nie popełnili żadnych błędów wychowawczych. Teraz śmieję się trochę z ich ciągłego podkreślania własnej wyjątkowości, bo to są ludzie ponadprzeciętnie inteligentni, którzy całe życie mieszkali w małym miasteczku i nigdy nie weszli w "poważniejszą" rywalizację, nie musieli mierzyć się intelektualnie z osobami naprawdę wybitnymi. Łatwiej myśleć im o sobie jak o intelektualistach, nie mieć kompleksów. Mimo wszystko wciąż mam poczucie, że moja ambicja zaprowadziła mnie dość daleko i prowadzi dalej. Przynajmniej pod względem świadomości zaszłam nieco wyżej. Zapewne byliby z tego dumni. Wink Być może z Twoją Alą będzie podobnie. Twoje wartości będą pewnego rodzaju gruntem, na którym wyrośnie piękny kwiat. I wcale nie będzie musiała się ich wypierać. Nie wiesz tego.

Cytat:
Moja Ala nie zajmie się mną jak będę niedołężna. Nie pomoże mi, nie weźmie mnie do siebie, bo ja jej to będę zawsze powtarzać: nie chcę tego. Niech mi dobry dom załatwi i tyle i niech kiedyś dojdzie do podobnych wniosków jak ja: że rodzice byli mi jednak potrzebni, że ich troska o mnie stworzyła mnie taką, jaką jestem. I owszem, czasem to przeklinam. Tą cholerną praworządność, ten szacunek dla MOJEJ MAŁEJ RODZINY, która obecnie jest ważniejsza niż moja WIELKA RADZIEJEWSKA rodzina. Ten upór jak u osła, te często szydercze i prawdziwe podejście do tych ludzi, co niby tak mądrzy, a taaak głupi. Gdyby nie moje dziecko to dojście do tych wniosków zajęłoby mi o wiele więcej lat. Opiekuję się Alicją bezinteresownie, bo nie wiem, czy dożyję czasów, w których ONA to doceni. Macierzyństwo w 2009 roku kłóciło się TOTALNIE z moim podejściem do świata. Macierzyństwo zamknęło mi wiele dróg rozwoju. Niemal wszystkie. Ale dziękuję za to, bo otworzyły mi nowe, takie, jakich się po sobie nie spodziewałąm.


No widzisz, Sil. Wszystko można sprowadzić do tego, że opiekując się Alą zaspokajasz własną potrzebę opiekowania się kimś, własną potrzebę miłości. Nic nie jest bezinteresowne. To Ci daje szczęście. Nie jesteś masochistką, robisz coś, co daje Ci radość. Jeśli pozbędziemy się ludzkiej potrzeby dopisywania wszystkiemu własnych osądów, to z perspektywy czegoś całkowicie obiektywnego czerpanie satysfakcji z opieki nad kimś jest tak samo egoistyczne jak choćby uwiedzenie przystojnego mężczyzny dla potwierdzenia własnej atrakcyjności. Nie wiem czy rozumiesz w tym momencie co dokładnie chcę przekazać, niemniej jedna i druga postawa wciąż jest czymś, co zaspokaja nasze potrzeby i polepsza samopoczucie. A moralne osądy nad tym, co jest słuszne a co nie to wyłącznie sprawa naszych ludzkich rozumów i wewnętrznego systemu wartości, który jest różny dla każdej jednostki.

Cytat:
i takie Twoje prawo Grin Ale jeśli myślisz, że bycie matką jest ciężarem dla dziecka, to szczerze współczuję Ci Twojego dzieciństwa. Bo ja tu widzę jakiś totalny straszny uraz, odrzucenie pozytywów a wręcz gloryfikowanie negatywów macierzyństwa. Kiedyś tak miałam, nim moją mamę zrozumiałam. Teraz patrzę inaczej, ale w końcu: mam dziecko, to racjonalne myślenie odchodzi w kąt....


Powiem szczerze, że dawno nikt mnie tak nie rozbawił. Doceniam Twoją empatię oraz troskę o moje rzekome urazy psychiczne. Jeśli chodzi o moje dzieciństwo - nie było idealne, ale, o! Niespodzianka! Moją matkę uważam za wspaniałą osobę. Kwintesencję kobiecości, kobietę, która na swoje barki wzięła całą rodzinę, a także potrafiła rozwijać się zawodowo. Poważnie, jako biseksualny zboczeniec odkryłam niedawno, że szukam kogoś na jej podobieństwo. Podobnie było z moją babcią, która dała mi więcej niż ktokolwiek inny. Kobiety w mojej rodzinie zawsze były "wyżej". Teoretycznie powinnam więc wywyższać macierzyństwo i pierwiastek "kobiecy". Już prędzej mogłabyś się czepić kompleksu amazonki i poczucia wyższości wobec samców, szeroko pojętego "daddy issues" ale to z macierzyństwem nie ma nic wspólnego, wręcz odwrotnie. Archetyp samotnej matki pasowałby do mnie jak ulał, a jednak z powodu braku instynktów i natury, która nakazuje mi coś innego nie mogę się do tego przekonać. ;D Quasipsychologiczne analizy na temat urazów do macierzyństwa zostawmy więc w spokoju.

Nie wiem, czy zauważyłaś jedną prawidłowość. Ciągle podkreślam, że szanuję matki, szanuję kobiety, które podążają za swoimi instynktami i robią to, co uważają za słuszne. Nie mam urazu do macierzyństwa. Mimo wszystko urodziłam się z takimi, a nie innymi cechami psychicznymi. Jako dziecko nie miałam żadnych przejawów odruchów macierzyńskich. Dziewczynki w moim wieku miały. Dziewczyny w moim wieku mają. A ja brzydzę się gatunkiem ludzkim i na razie nie zamierzam go przedłużać. Nie mam instynktu macierzyńskiego, choć wciąż podkreślam, że nie wiem czy jeszcze się we mnie nie obudzi. Ja w przeciwieństwie do niektórych nie przypinam na siłę nikomu swojego sposobu myślenia, szanuję cudzą wolność wyboru. Gdzie u mnie dostrzegasz "gloryfikowanie negatywów macierzyństwa"? Napisałam tylko, że nie ma idealnych rodziców. Odnośnie "racjonalnego myślenia, które odchodzi w kąt" - no widzisz. Dobrze, że Ci to odpowiada. Po raz kolejny powtórzę, że istnieją osoby, które mimo bycia bardzo instynktownymi i intuicyjnymi (naprawdę, bardzo - podejrzewam, że gdybyś poznała mnie od "tej strony" nie zasugerowałabyś mi nadmiernej racjonalizacji życia - ale tak to jest z ludźmi, im przeważnie trudno zaprzestać kategoryzacji i przyjąć do wiadomości, że sprzeczności można łączyć) cenią sobie ratio. Poważnie. Wink

Cytat:
Co do czerpania radości z samotności: też to przerobiłam Happy I chwilami do tego tęsknię, czasem wręcz bardzo mocno. Ale atawistycznie odruchy macierzyńskie szybko te tęsknoty zabijają ;p

Idźcie tam, gdzie was serce prowadzi. Zdobywajcie świat. Ale posiadanie dziecka to coś więcej, i to mówi wam osoba, której do stateczniej matrony zawsze było bardzo daleko, a i teraz blisko nie jest.


To pytanie może być odebrane jako nietakt, ale... Sil, skąd wiesz, że posiadanie dziecka to "coś więcej", skoro mamy zupełnie inne doświadczenia życiowe? Nigdy nie byłaś ani na miejscu Silencii ani na moim. Nie wiesz też przez jakie "filtry" my odbieramy rzeczywistość (a mam wrażenie, że odbieramy ją zupełnie różnie). Ani my nie możemy powiedzieć, że Twoje macierzyństwo jest czymś gorszym od naszych dążeń, ani Ty nie jesteś w stanie obiektywnie stwierdzić tego o nas.

Cytat:
i chyba to w Tobie pokutuje, tylko zamiast uczuć starasz się tłumaczyć wszystko naukowo. Nie odrzucam Twojego pojmowania sprawy. Po prostu wiem, że kiedyś myślałam podobnie a z czasem zdanie zmieniłam. ot, kobiecość.


Bardzo odważny osąd. Moim zdaniem pięknie nieprzemyślany.
Po pierwsze - kto Ci powiedział, że robię coś "zamiast uczuć"? Potrafię kochać bardzo mocno, wręcz zatracić się w danej istocie. Jeśli chodzi o "tłumaczenie wszystkiego naukowo" - a cóż w tym złego? Nie przyszło Ci do głowy, że może czerpię z dwóch stron? Jak wspomniałam, jestem istotą bardzo intuicyjną i w dużej części emocjonalną. Jednak otwarty umysł sprzyja dużej racjonalizacji życia. Uważam, że taka ocena jest pełniejsza. Poza tym - tak było odkąd pamiętam. Jak widać wykształciły się we mnie takie, a nie inne mechanizmy. Nie pierwszy raz słyszę podobny zarzut i zastanawia mnie dlaczego nikt nigdy nie wytyka tego mężczyznom. Cóż. Widać jestem jednostką działającą w określony sposób a fakt, że według kulturowych standardów nie pasuje to do mojej płci, bo kobieta powinna "patrzeć sercem". Wątpię również, byśmy myślały podobnie. Być może kiedyś też racjonalizowałaś rzeczywistość, ale nie sądzę, byś pojmowała ją w taki sposób jak ja.

A zmienność, jak już gdzieś napisałam, również kojarzy mi się z kobiecością. Ha, ha! Żebym to ja miała jedną osobowość! Wiele można o mnie powiedzieć, ale "stała" to jedno z ostatnich określeń, którego ktoś mógłby użyć w odniesieniu do mojej osoby. Happy


Post został pochwalony 0 razy
Wto 10:10, 21 Maj 2013 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.sabatwelistrand.fora.pl Strona Główna » Wiedźmy. Czyli All Stars Sabat ;) Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin